Microsoft poważnie zmienia strategię. Zamiast wielkich blockbusterów tworzą „mniejsze gry pod Game Passa”. Hmm…
Microsoft nie chce działać z własnymi produkcjami, jak Sony. Żadnych „The Last of Us” czy „God of War”, tworzonych raz na pięć lat za ogromne budżety przez 200 osób. Jasne, wciąż będzie Forza i Gears, ale każde ze studiów, które pod skrzydła Microsoftu trafiło w ostatnim rzucie (łącznie 16 ekip) nie będzie pracowało nad „wysokobudżetowymi grami na 90 godzin”. To słowa, jakie w wywiadzie wypowiedział Matt Booty, szef Microsoft Studios.
Zobaczcie sami słowa Matta:
https://twitter.com/JayDubcity16/status/1243156344095551490
No dobra, czy jest po co wpadać w panikę? Nie. Pamiętajcie bowiem, że jeżeli gra nie jest „wysokobudżetowym blockbusterem”, to wcale nie musi być popierdółką. Przekrój jest ogromny – od gier w stylu Nintendo po… Hellblade: Senua’s Sacrifice. Tak, pamiętajmy, że ta gra również nie była AAA za pełną cenę, a dziełem niewielkiego zespołu, stworzonym za ułamek kwoty, jaką wydaje się dziś nawet nie na same produkcje, co nierzadko tylko na marketing. Sam nie mam nic przeciwko grom na 8 do 12 godzin, jeżeli tylko są świetnie wypełnione zawartością.
Microsoft oczywiście chce pompować swój hit ostatnich dwóch lat – Game Passa. Dzięki promocjom poznał go chyba każdy w naszym kraju, niezależnie, czy posiadał Xboksa, czy tylko Windowsa 10. Jak im się to opłaci? Przyszłość tylko zna odpowiedź…
Tymczasem optymizmem napawa przede wszystkim sam Xbox Series X, o którym pisaliśmy w jednym z materiałów.