2 lata za DDoS na serwery gier

Ataki hakerskie na różne serwery, to swojego rodzaju zmora dzisiejszych czasów. Bardzo rzadko udaje się złapać takiego hakera, w tym jednak przypadku historia ma happy end.

Hakowanie samo w sobie ma różne cele. Zazwyczaj chodzi po prostu o kradzież danych i późniejszą ich sprzedaż w dark necie. Producenci i wydawcy gier pod tym kątem są szczególnie narażeni. Serwisy takie jak Sony czy Valve przetrzymują na swoich serwerach naprawdę wrażliwe dane użytkowników. Między innymi adresy, dane kart kredytowych czy nawet lokalizacji. Jest to zatem łakomy kąsek dla złodziei. Swojego czasu mocno za skórę zaszedł pewien haker (którego imienia nie wiem czy mogę podawać ze względu na RODO…) firmie Daybreak, znanej wtedy pod nazwą Sony Online Entertainment. Przeprowadził on w latach 2013-2014 serię ataków DDoS na serwery gier tejże firmy.

Daybreak a wcześniej SOE to nie byle kto. Z ich bardziej znanych tytułów wymienić można EverQuest, serię Planetside czy Payday: The Heist. Jest to też pierwsza firma, której udało się spopularyzować w takim stopniu tryb battle royale. Pierwszy był mod do Army, wiem, ale ogromną popularność przed PUBGiem zdobył właśnie H1z1 od Daybreak. Gra ta była potem przemianowana na „King of the Kill” a potem na „Z1 Battle Royale”.

Ataki grupy hakerskiej „DerpTrolling”, której członkiem był owy haker, w 2013 i 2014 roku spowodowała problemy nie tylko gier od Daybreak, ale też zaszkodziły serwerom Battle.net, League of Legends oraz Doty 2. Ostatecznie udało się namierzyć i postawić przed sądem hakera. Wczoraj otrzymał wyrok 27 miesięcy pozbawienia wolności oraz grzywnę w wysokości 95 000 $ wpłaconą na poczet firmy. I jest to naprawdę dobra wiadomość. Widać, że sądy (przynajmniej amerykańskie) coraz poważniej traktują takie przestępstwa. Może to zniechęci niedoszłych hakerów przed próbowaniem swoich sił.