Activision robi dobrą minę do złej gry. A ja nie mogę się doczekać Destiny 2: Shadowkeep

Nie dzieje się zbyt dobrze u wydawcy Call of Duty. Ostatnie raporty finansowe pokazują, że gdyby nie tytuły mobilne, to firma by splajtowała. A nadchodzący Shadowkeep pokaże nam jak na dłoni, jak duży wpływ na kształt gier mają wydawcy.

Widać desperację u Acti, gdyż bez przerwy napotykam się na artykuły, jak to wydawca skupia się na tworzeniu nowych franczyz albo jak dobrze zarabia na grach mobilnych. Sytuacja w Acti-Blizz jednak nie jest tak różowa, jak firma próbuje to przedstawiać. Acti chwali się, że największy udział w zyskach ma na rynku mobilnym. Zapomina przy tym wspomnieć, że wynika to bardziej z tego, że zysk na pozostałych platformach tak mocno stopniał. W rok zyski Acti zmalały aż o ~400 mln $ (przy czym koszty operacyjne były i tak znacznie niższe, przez masowe zwolnienia, mniejsze koszty dystrybucji, itp.), akcje lecą w dół a progres w naprawie obecnej sytuacji wydaje się nie istnieć. Studio ratuje się też ciągłymi remake’ami starych franczyz. Tragikomiczne wydaje się zatem, że gdyby nie Candy Crush i Hearthstone (oraz kilka mniejszych mobilnych gier), które odpowiadają aż za 37% zysków, Acti mogłoby się zwijać… Wydawca, który ma w ręku Diablo i Warcrafta…

acti CoD

Jeżeli ktoś jeszcze nie wie, studio Bungie jakiś czas temu odłączyło się od Activision-Blizzard, zabierając przy tym franczyzę Destiny. Był to ogromny cios dla wydawcy, który pozostał ze śmiesznie małą liczbą własnych marek. Obecnie Activision-Blizzard posiada Call of Duty, Candy Crush i tytuły Blizzarda. Do niedawna do tej puli należało Destiny 2. Premierze D2 towarzyszył jednak dość spory niedosyt. Gra wydawała się być jedynie dodatkiem do jedynki a nie pełnoprawnym tytułem. Kolejne rozszerzenia nie do końca naprawiały sytuację a samo studio wydawało się nie słyszeć sugestii graczy. Tytuł powoli zaczął umierać, aż tu ni z tego, ni z owego, pod koniec zeszłego roku, Bungie odłączyło się od Activision. Był to naprawdę spory news i po cichu wiele osób liczyło, że na podobny ruch zdecyduje się Blizzard. Wszystko wskazuje na to, że daremnie. A samo Destiny 2 wydaje się mieć lepiej, niż dotychczas.

Wyjście z cienia

Nikt otwarcie w Bungie tego nie mówi, ale czuć na kilometr, że dopiero teraz twórcy są w stanie zrobić grę taką, jak chcą oni a nie wydawca. Zainteresowanie tytułem wzrosło drastycznie i zapowiedzi wydają się być bardzo obiecujące. Shadowkeep miał ukazać się w połowie września, jednak premierę przesunięto, co najpewniej nie miałoby miejsca, gdyby studio było podległe Activision. Wszyscy wiemy, że wydawców interesują jedynie targety, więc studio byłoby zmuszone do większej eksploatacji pracowników, aby tylko zdążyć przed deadline’em. Pamiętamy, jak to wyglądało w ostatnim Black Ops. A tak studio na spokojnie dokończy swój tytuł. Zmianie ma ulec praktycznie wszystko – system rozwoju postaci, bronie, zbroje, perki i wiele więcej. Mamy otrzymać praktycznie nową grę.

 

Jeżeli Shadowkeep okaże się być drugą młodością Destiny 2, to jeszcze pogorszy i tak bardzo niewesołą sytuację Activision. Dlaczego? Otóż stopień zmian wskaże jak mocno Acti wpływa na współpracujące z nimi studia. I żaden szanujący się twórca nie będzie raczej skłonny wdać się we współpracę z kimś takim. A świeże franczyzy to jest to, czego Acti-Blizz potrzebuje teraz najbardziej. Activision nie ma doświadczenia w tworzeniu nowych tytułów, Blizzardowi też wychodzi to tak sobie. Zobaczymy, jak sytuacja potoczy się dalej. Na razie pozostaje nam czekać do 1 października na premierę Shadowkeep.