I przy okazji podsuwa kilka pomysłów na regulacje. Batalia o mikropłatności trwa w najlepsze.
Gdy EA, Epic i inni wydawcy już otwierali szampana, opijali i świętowali przepchnięcie „mechanik niespodzianek” w brytyjskim parlamencie, nadszedł nieoczekiwany cios. Brytyjski odpowiednik rzecznika praw dziecka opublikowała bezlitosny raport, w którym nie pozostawia na lootboxach suchej nitki. Raport jest bardzo wyczerpujący i bierze dane z wywiadów, przeprowadzonych wśród dzieci i młodzieży w wieku 10-16lat. Wnioski są bezlitosne – lootboxy i wymuszanie dodatkowych mikropłatności to hazard w najczystszej postaci i dzieci wcale nie czerpią z nich przyjemności, jak próbuje nam to wmówić EA.
O mikrotransakcjach pisaliśmy już wiele razy, więc nie będę się tutaj powtarzał. Podoba mi się jednak działanie brytyjskiego rządu w tym temacie. Jeżeli rządowe pryki nie rozumieją o co chodzi, to zapytano samych zainteresowanych, czyli dzieci. Raport jest publiczny i możecie przeczytać go tutaj. Porusza on też sporo innych kwestii, jak narażenie na agresję w sieci (które swoją drogą dzieci też często generują), konieczność lepszego organizowania czasu i inne rzeczy, które każdy już wie, ale nikt nie stosuje. Najbardziej wymowne w temacie mikropłatności są słowa 10-latka, grającego w Fortnite. Stwierdził wprost, że jeżeli kogoś nie stać na jakiegoś skina, to jest on narażony na wstyd (bo koledzy i influencerzy mają) oraz „…jesteś wtedy śmieciem”. Pięknie to wyjaśnia, jak działają mechaniki wykluczenia – jeżeli ja tego nie mam, to coś mnie omija, albo nie jestem fajny.
Co z tego może wyniknąć?
Ano całkiem sporo. Raport nie ogranicza się jedynie do badań i wniosków, ale przedstawia propozycje rozwiązań prawnych, które najpewniej bardzo uszczupliłyby wpływy z mikropłatności. Proponowane jest sklasyfikowanie skrzynek jako hazardu i znacznie większe obostrzenie gier pod kątem dozwolonego wieku i konieczności wprowadzenia dodatkowych obostrzeń. Aż się nasuwa – a nie mówiłem? Takie zmiany spowodują, że porządnie beknie cała branża. Wnioski nie pozostawiają suchej nitki na wydawcach, ale nie tylko. Bo raport stworzony jest w oparciu o faktyczne rozmowy z dzieciakami, więc jeśli rząd Wielkiej Brytanii zignoruje konkluzje, to postawi go to w bardzo złym świetle. A wyborcy bardzo nie lubią, gdy działa się na niekorzyść dzieci.
Źródło: PCGamer