Call of Duty: Modern Warfare pod ostrzałem negatywnych recenzji

Bardzo ostro zakrojona akcja spowodowała spadek oceny użytkowników nawet poniżej 2,5. Infinity Ward nieźle sobie u Rosjan nagrabił.

No i się wyjaśniło, dlaczego Sony Interactve Russia nie chciało wydać gry w Rosji. Nie palę się do grania w nowego CoDa, więc pozostaje mi posiłkować się tym, co piszą zdenerwowani gracze. A podobno narzekać jest na co – Rosjanie pokazywani są w bardzo złym świetle. I będzie to dość delikatne określenie. No bo jak inaczej można nazwać pokazanie ataku gazowego, mordu ludności cywilnej, zabijania bezbronnych i szukania dzieci, żeby ich dobić? Aha – to wszystko w jednej cutscence. Ale nie tylko rosyjscy gracze narzekają – pokazanie „złych Rosjan” i „świętych Amerykanów” podobno bardzo bije po oczach. Rosjanie ukazani są, jako stereotypowe, bezmózgie karki do tłuczenia niewinnych. I trudno się z tym nie zgodzić, patrząc na to, co można znaleźć w sieci.

modern warfare metacritic

Może i by to jeszcze uszło, ale gracze dopatrzyli się, że np. misja Autostrada Śmierci, która polega na obronie wioski, zniszczonej podczas ataku (a jakże) Rosjan kilka lat temu, wzorowana jest na prawdziwych wydarzeniach. W grze tytułowa Autostrada Śmierci opisana jest jako mająca miejsce dekady temu masakra (oczywiście) Rosjan na uciekających z oblężonego miasta uchodźców. Problem w tym, że w rzeczywistości była to akcja wojsk amerykańskich i sojuszniczych, o której można poczytać na Wikipedii. Jest ona dość kontrowersyjna, gdyż użyto niemiarodajnie silnego natarcia i podobno zginęło wśród akcji wielu cywilów. Chyba każdy by się wkurzył, gdyby ludzie z kraju odpowiedzialnego za takie jajca, przypisywali to komuś innemu. Chyba nawet zbyt dobrze to znamy z naszego podwórka…

Twórcy zaczęli się tłumaczyć, że wydarzenia w grze są fikcją oraz są działaniem pojedynczego, szalonego generała i ostatecznie Amerykanie współpracują z Rosjanami, żeby go zwalczyć. Nie wydaje się, żeby takie tłumaczenia pomagały. Najwyraźniej Rosyjscy fani mają dość pokazywania ich ciągle w takim świetle. I trudno im się dziwić. Tym razem scenarzyści chyba jednak troszkę przegięli i przerysowali zarówno tych dobrych, jak i tych złych.

Źródło: Polygon