Nie oszukujmy się, że jest ku temu jakiś inny powód
Destruction AllStars to jeden z pierwszych exclusive’ów na PlayStation 5. Gra przypomina ideą FlatOuta z nieco bardziej rozbudowaną formułą. Poza rozwałką samochodami, możemy dodatkowo wysiąść postacią z auta, biegać po mapie, zbierać znajdźki, etc. Miał być sieciowy (i społecznościowy – zaraz do tego dojdziemy) hit na początek generacji, a na razie wychodzi spory klop. Baza graczy jest już tak mała, że twórcy już zmuszeni są uzupełniać mecze botami. Tylko dlaczego mnie to nie dziwi?
Mam tu deja vu z niesławnego Rocket Arena [więcej pod linkiem]. Idea wydaje się być identyczna, tylko tutaj ktoś w porę poszedł po rozum do głowy. Tak, Destruction AllStart miało być początkowo w pełni płatne, obecnie jest za darmo dla posiadaczy PS+ a dla pozostałych kosztuje 20$ (chociaż powinien być w pełni F2P). Tylko już sam pomysł pchania tego koniecznie na next-geny był nietrafiony. Pierwszymi posiadaczami kosnol są zagorzali fani, a nie rodzice kupujący nowy sprzęt dzieciakom, bo ta gra zdecydowanie kierowana jest do młodszych. Dodać do tego bardzo ograniczony dostęp PS5, no i mamy klops. Wygląda to zresztą tak, jakby celowo gra była wypchnięta na początek generacji, bo nikt o zdrowych zmysłach by tego później nie kupił. A jak nie ma nic innego, to może ktoś się skusi…
Patrząc na Destruction AllStars, nie sposób nie odnieść wrażenia, że celuje w graczy Fortnite. Gra swoją prezencją, pchaniem skinów, kosmetyków, durnymi pozami, etc. definitywnie próbuje uderzać w młodszych. Wszystko świeci i błyszczy, jest ten element „silly”, którego kompletnie nie znoszę. Do tego reklamowano w niej masę społecznościowych rzeczy, o które naprawdę nikt nie prosi. Zdjęcia, pozy, share’owanie – czy twórcy gier naprawdę myślą, że gracze (nieważne już czy dzieciaki czy stare pierdy) chwalą się swoimi osiągnięciami na Twitterze albo Facebooku? Jak widzę takie rzeczy, to niemal od razu wiem, że gra będzie flopem.
Ok, dość kopania leżącego. Destruction AllStars trafia na naszą listę Do Piachu Master List, na razie na listę oczekujących.