Mamy chyba rekordzistę, jeżeli chodzi o szybkość pogrzebania gry. Ale na polu są silni konkurenci, więc wszystko jeszcze jest możliwe
Czasy, kiedy praktycznie każda gra sieciowa zdobywała sensowną bazę graczy minęły bezpowrotnie. Niegdyś faktycznie tak było, że w praktycznie każdy paszkwil grało te parę tysięcy osób i szło się utrzymać. Obecnie to najwięksi skupiają wokół siebie fanów a reszta po prostu sobie dogorywa. Boleśnie o tym przekonał się Amazon (Crucible), Gearbox (Battleborn), EA (Rocket Arena), Epic (Paragon) a teraz V1 Interactive. Studio złożone z weteranów branży, odpowiedzialnych m.in. za Halo.
Ich tworek o nazwie Disintegration miał premierę 15 czerwca i wyglądał… nijak. Zawiodło to co zwykle – marny marketing, nie wiadomo o co chodzi, niesprawdzony model rozgrywki, etc. Tym razem, zaledwie 3 miesiące po premierze, twórcy ogłosili, że zaczynają zamykać multiplayer, aby ostatecznie zamknąć serwery sieciowe 17 listopada. Tryb singleplayer pozostanie aktywny i można w niego grać. Nie zmienia to jednak faktu, że to śmierć gry.
Mamy więc chyba zwycięzcę, chociaż stawiam, że Rocket Arena może pobić ten rekord. Aha, no i trudno tu sklasyfikować Crucible, który w teorii szybko się złożył, ale gra wróciła do bety, więc może jeszcze wrócić. Trzeba będzie chyba zrobić ranking najszybciej zamykanych gier.
Źródło: strona gry Disintegration