Dragon Ball Z: Kakarot to „ta gra ze świata Dragon Ball, na którą czekają dzieci wychowane na RTL7”. Z tym, że to tylko Xenoverse z kilkoma dodatkowymi krokami.
Nastała jakaś dziwna plaga amnezji, wywołana zwiastunami Dragon Ball Z: Kakarot. Nagle gracze i fani Dragon Balla z całego świata zachwycają się grą, która w zasadzie już wyszła dwa razy, a twórcy dopchali do niej tonę farmy i grindu w celu rozwijania naszych bohaterów. Okazuje się bowiem, że idiotyczną historię z Xenoverse i Xenoverse 2 wystarczy zastąpić znaną już wszystkim na pamięć sagą Dragon Ball Z i… no właśnie, wszystko jest już dobrze. Wystarczy spojrzeć na pojawiające się wszędzie komentarze. Także pod najnowszym zwiastunem Kakarot:
Chociaż trzeba przyznać, że materiały z gry, o których pisaliśmy w grudniu, rzeczywiście przynosiły wspomnienia z dzieciństwa. A teraz mam jedynie wspomnienia z poprzednich gier z uniwersum DB od Bandai Namco.
Bo Xenoverse było serią zaledwie dobrą. Oceny krążące w okolicach 7/10, także wśród fanów, nie budzą wielkiego zainteresowania tytułem. A tu zwiastun, który – dosłownie – krzyczy: „U NAS BYNDZIE TONA GRYNDU”.
No bo tak:
- By zwiększać moc trzeba ciągle ćwiczyć
- By poprawiać staty trzeba jeść, a jedzenie robi się ze składników, które trzeba zbierać po świecie
- Umiejętności podnosimy zbierając latające kule (sic)
- Dodatkowe bonusy otrzymujemy za umieszczanie tokenów na tablicach, a te dostajemy po wykonywaniu misji pobocznych
A teraz najlepsze – zwiastun reklamuje też bonusy za zamówienie przedpremierowe. A to:
- Misja poboczna
- Dodatkowy trening
- Bonusowy posiłek
Dragon Ball Z: Kakarot – MMO dla jednego?
Litości! Za preorder dostaniemy, dosłownie, bonusy dla naszych postaci. I nic dziwnego, że twórcy tak śmiało mówią, że kampanii starczy na 40 godzin, skoro zapowiada się na dużo latania, szukania, zbierania, gotowania, jedzenia i treningów, a samej fabuły w tym wszystkim może być zdecydowanie za mało.
Mocno chciałbym, by Dragon Ball Z: Kakarot wypaliło, ale to co widzę za bardzo przypomina mi MMO z jednym graczem. Już przy Xenoverse i Xenoverse 2 mocno narzekałem na bezsensowne aktywności poboczne i wtórność zabawy. A powyższy zwiastun wygląda, jak reklama 4 czynności, które będziemy powtarzać przez 40 godzin w dokładnie ten sam sposób. Gdyby chociaż można było łowić ryby, jak w Final Fantasy XV…