No któż by się spodziewał takiego obrotu spraw? Chyba każdy, kto ma trochę oleju w głowie, ale Riot wydaje się być zadowolony
Coś dawno nie było o Valorancie, więc czas nadrobić. Na temat tej (niekoniecznie zasłużenie) głośnej gry pisaliśmy już sporo. Wszystkie newsy możecie znaleźć tutaj. Sprawy zaczęły jednak się komplikować i przybierać dość nieciekawy obrót, szczególnie dla mniejszych i średnich streamerów. Osoba, która wpadła na pomysł rozdawania dostępu do bety na transmisjach, ma najpewniej już zarezerwowane miejsce w piekle. Ale po kolei.
Pierwszym problemem, który był wyjątkowo łatwy do przewidzenia, to pojawienie się streamerów, którzy oszukiwali że z ich kont lecą dropy. Następnie, Riot rozwiązał problem… udostępniając dropy na wszystkich kanałach, które nadają Valoranta. Spowodowało to istną katastrofę i teraz już nic nie wiadomo. Pojawiła się nie tylko masa botów, farmiąca klucze do dalszej sprzedaży, ale też masa „fake-streamerów”, którzy nie grają w grę a odtwarzają wkoło materiały innych. Najśmieszniejsze jest to, że to działa – bo Twitch tego nie rozróżnia i każdy, kto zaznaczy że nadaje Valoranta (nieważne w co faktycznie gra), ma uaktywnione dropy.
A streamerzy cierpią i cierpną
Wielu streamerów ma serdecznie dość tej sytuacji. Pojawiają się głosy, że nadawanie tej gry nie jest dla nich już w żadnym stopniu ciekawe. Czują się też rozczarowani, widząc ponad setkę osób u siebie, z czego 3/4 to boty. Poniżej zamieszczam screen, którego zrobienie zajęło mi kilka sekund. Nie musiałem specjalnie szperać po kontach, wystarczy wejść w numer 1 albo któryś z większych kanałów i mamy takie oto wyniki:

Jak widać, liczby przy nazwach fake-kont wręcz porażają. Fakt, że wielu z numerów brakuje oznacza że już zrobiły swoje i więcej nie „oglądają”. Najgorsze, że metoda działa i Twitch raczej nic z tym nie zrobi. Riot niby groził, że konta które zostały w ten sposób kupione będą banowane, ale w sieci nie słychać, żeby coś się z nimi działo. A jest to bardzo lukratywny biznes. Wystarczy spojrzeć na ceny – 40$ to niejednokrotnie cena za nowe tytuły AAA.
Obłęd z tymi dropami musi się wreszcie skończyć. Już z takich bardzo insiderskich informacji, reklamodawcy też nie są pocieszeni tym, co się dzieje. Obecnie jest ogromny problem z określeniem, czy dany streamer faktycznie jest popularny, czy zalany botami. Dotyczy to szczególnie tych średnich i mniejszych nadawców, którzy nie mają ustalonych zasad partnerstwa.
Riot (i Twitch w sumie też) zdecydowanie za bardzo popłynęli w tej „ofercie”. Powinni szybko wyłączyć dropy i albo stworzyć inny sposób rozdawania kluczy, albo go kompletnie na jakiś czas wstrzymać. Ale szkody, które będą spowodowane tą akcją będą jeszcze długo odbijały się echem u streamerów.
Źródło: TheGamer