Elden Ring – po co komu nowe soulsy?

Zbliża się kolejna gra od studia From Software – Elden Ring. Z tego, co zapowiada Hidetaka Miyazaki będzie to powrót do pierwszych Soulsów.

Zacznijmy może od tego, jak to się w zasadzie zaczęło. Pierwszą grą, którą na szerokie wody wydało FS, był Demon’s Souls, wydany jeszcze na Playstation 3. From Software sporo zaryzykowało, gdyż demo zostało ocenione negatywnie. Surowy klimat, poczucie kompletnego opuszczenia, bardzo wysoki poziom trudności (jeszcze o trudności będzie) i umiejscowienie świecie Dark Fantasy wzorowanym na mrocznych wiekach średniowiecza i mandze Berserk. Nikt tego wcześniej nie próbował i… początkowo się nie udało. Tak, Demon’s Souls przyjął się wyjątkowo słabo. Dopiero pomoc Sony i wrzucenie „Demonsów” do oferty PS+ spopularyzowało pierwsze „Soulsy”. Kolejne odsłony to już coraz większe sukcesy sprzedaży, jeden po drugim.
From Software to studio, które wyrobiło sobie status iście wyznaniowego. Do tego stopnia, że zagorzali fanatycy Soulsów nie akceptowali nawet Bloodborne’a.

Moja relacja z Soulsami, to toksyczna miłość. Kocham ten klimat, historię, projekty poziomów i map, projekty broni i zbroi (no, może poza Dragon Form z Dark Souls 3) a jednocześnie nienawidzę systemu walki i poruszania się. Grałem w każdą ich część, zaczynając od Demon’s Souls, ale żadnej z tych gier nie skończyłem. I nie, nie dlatego, że nie dałem rady „Git Gud”, nawet dość szybko oswajałem się z ich mechaniką. Tylko nie znosiłem tego sztucznego „poziomu trudności”. Trudność w souls-like’ach to totalna szmira. Jest to system tak badziewny, że aż dziwi fakt, że ludzie w to grali. Polega on na tym: dajmy wrogom horrendalne obrażenia i ogromne HP, konkretne schematy ataków, jeden może dwa sposoby na pokonanie moba, graczowi za to dajmy wyjątkowo toporny system walki, do tego niech porusza się jak kłoda na rzece i już. Przepis na sukces. Powodowało to, że każdy napotkany rodzaj przeciwników trzeba było zapamiętać, nauczyć się i tak wkoło. System ten był tak czasochłonny, że po prostu mnie zaczynał po czasie nudzić (dzięki Bogu, że nie musiałem ich recenzować…)

Dopóki nie wyszedł Sekiro: Shadows Die Twice, który zmienił w porównaniu do Soulsów jedynie dwie rzeczy – właśnie system walki i poruszania się. I to wystarczyło, aby momentalnie stała się to dla mnie najlepsza gra od From Software, od której dosłownie nie mogę się oderwać (przeszedłem ją już do trybu New Game++). Uważam, że system walki jest w nim nie tylko świetny – to jeden z najlepszych, jakie w ogóle powstały w grach akcji do tej pory. Sprawdziłby się genialnie np. w grach z uniwersum Star Wars (po odpowiednich zmianach) – walka na miecze świetlne w systemie rytmicznego parowania, blokowania i przełamywania postury, okraszone posługiwaniem się Mocą – pomarzyć można. Na dodatek Sekiro, to najlepiej sprzedająca się gra od FS, co może dobrze wróżyć na przyszłość.

Niestety, wyznawcy kultu soulsowego nie byli zbyt pocieszeni tą grą. Wielu z nich narzekało, że gra jest trudniejsza od Soulsów, że to nie to samo i [tu wstaw pozostałe biadolenie]. Problem w tym, że ta gra nie była wcale trudniejsza – miała po prostu inny system walki. Już nie wystarczyło robić fikołków w celu unikania 90% ciosów – mało tego, Sekiro często mocno karała za takie bezsensowne wybryki wokół bossa.
Tym bardziej niepokoi mnie nieco zapowiedziany na ostatnim E3 Elden Ring. Jest to największy projekt, jaki powstawał do tej pory pod skrzydłami From Software i to we współpracy z twórcą Pieśni Lodu i Ognia, Georgem R.R. Martinem. Sam trailer jest niesamowicie epicki, aż go wrzucę poniżej:

Niepokoi mnie tylko to, co powiedział w wywiadzie z IGN Hidetaka Miyazaki (prezes From Software i twórca Soulsów, Bloodborne oraz Sekiro). Ma to być naturalna ewolucja Dark Soulsów z bardziej otwartym światem. Będzie niewiele różnić się od Dark Souls, jednak nie będzie to gra identyczna.
Obawiam się, że Miyazaki postanowił spełnić oczekiwania wyznawców serii i przywróci toporny system walki. Gra zaczęła powstawać jednocześnie z Sekiro i wielce prawdopodobne jest, że na zmiany jest już zbyt późno. Każda dotychczasowa gra From Software jest wydawana około rok po trailerze z E3, więc i tym razem najpewniej tak będzie. Studio mogło nie przewidzieć aż tak wielkiego sukcesu Sekiro i w Elden Ring implementować „bezpieczny”, typowo souls-like’owy system walki, aby zaspokoić wyznawców (i zapewnić sobie sprzedaż na poziomie co najmniej Bloodborne). Oczywiście idealnym byłoby stworzenie czegoś pomiędzy, albo nawet jeszcze nowego systemu, co jest raczej mało prawdopodobne, sądząc po zapowiedziach Miyazakiego. Najpewniej otrzymamy nieco zmodyfikowaną mechanikę z Bloodborne. Byłaby to wielka szkoda, bo FS udowodnił w Sekiro, że potrafi stworzyć bardzo angażujący, satysfakcjonujący, widowiskowy i po prostu dający mnóstwo frajdy system walki.

Ale to tylko moje marudzenie. Po pierwszym trailerze Sekiro miałem obawy, że będzie to Bloodborne ze skakaniem i znowu skończę grę w połowie. Jak widać – BARDZO się myliłem. Pozostaje dać kredyt zaufania From Software i ekipie Pana Miyazakiego. Poczekajmy z kolejnymi werdyktami na więcej informacji i kolejne trailery.