GeForce Now – granie w chmurze, które ma sens

I jednocześnie to najpewniej gwóźdź do trumny Stadii. Chyba że niewypał od Google wybroni się exclusive’ami. Ale to mało prawdopodobne

Właśnie uruchomiona została usługa GeForce Now – zapowiadana od dość dawna usługa cloudowego grania od NVIDII. I wszystko wskazuje na to, że GF NOW właśnie wygrał wyścig cloud-gamingu. I mam tu na myśli nie tylko Stadię – GeForce NOW zamiata wszystkie inne usługi grania w chmurze. Dlaczego?

Po pierwsze: to po prostu działa

Tak, screeny które widzicie są z mojego PC. Wystarczy pobrać małą aplikację i posiadać konto w usłudze GeForce Experience (jeszcze o koncie będzie później). I w zasadzie tyle, już możemy wskoczyć i grać sobie na chmurze. Aplikacja przy uruchomieniu analizuje naszą sieć i coś tam konfiguruje w tle. Potem odczekujemy w kolejce (jeżeli nie mamy dodatkowo płatnej usługi) i już – gra działa w najlepsze.

 

Powyżej mały test input laga (bardzo szczerze nie chciało mi się wycinać audio). Jak na grę sieciową, która musi jeszcze sama się łączyć z serwerem jest naprawdę dobrze. Do tego Origin wyrzucał mi region „Niemcy”, więc centrum danych mieściło się właśnie tam. Warto może jeszcze wspomnieć, że w tym samym momencie na TV leciał sobie film na Netflixie w 4K – i nie odczułem żadnych spadków ani w grze, ani na filmie. Wow. W singlowe tytuły gra się bez większego problemu. Fakt – lag nadal jest, ale nie aż taki jak się można spodziewać. No właśnie – jak już wspomniałem o Niemcach i Originie, to warto też dodać jak to działa. Otóż na chmurze nie odpala się de facto gra – odpala się wirtualny PC. Łączymy się po prostu z wirtualną maszyną, na której odpalimy Steama albo Origina (czy też innego klienta). Dopiero wtedy uruchamiamy docelową grę. To rozwiązanie ma siłą rzeczy swoje ograniczenia, ale pozwala na granie w gry, które już mamy. Proste i genialne jednocześnie.

Po drugie: model biznesowy

Tutaj mnie zatkało. Nie musimy w usłudze kupować żadnych gier – podkreślam ŻADNYCH! Spodziewałem się, że GFN będzie wymuszać na nas konieczność dokupowania wersji NOW a tu proszę – posiadane przez nas gry można spokojnie uruchomić w NOW. Dla testów odpaliłem darmowego Apex Legends, ale płatne gry też można dodać do biblioteki. Jeszcze nie wszystkie gry to wspierają, ale nie mniej – naprawdę ok.

GFN Launch scr

GeForce NOW można mieć również za darmo. Niestety – ma to sporo ograniczeń. Sesja gry nie może trwać powyżej jednej godziny i do tego mamy ograniczone zasoby. Swoje trzeba też odczekać w kolejce do darmowych serwerów. Ja czekałem ok. 4 minut. Czy to dużo – odpowiedzcie sami. Płatna usługa na ten moment kosztuje 25zł/mies. Oferuje priorytetowy dostęp bez czekania oraz to samo co w darmowej, tylko lepiej (no raczej).

Dla takiego grania w chmurze nic nie robiłem

Szczerze, to jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tym, jak GeForce NOW sprawnie działa. Wiecie już, jak bardzo jestem sceptycznie nastawiony do grania w chmurze. I nie zrozumcie mnie źle – to nadal znacznie mniej przyjemne granie, niż na lokalnej maszynie. Z tym, że nie muszę kupować np. gamingowego laptopa. Wystarczy mi obecny trup i dobre połączenie internetowe. Ze wszędobylskim, sensownym LTE i w perspektywie 5G nie jest to wcale takie złe rozwiązanie. Może kiedyś zrobię testy na LTE i się nimi podzielę. Jeśli NVIDIA będzie rozwijać projekt i np. w Polsce pojawi się dedykowane centrum danych – jestem jak najbardziej za. NVIDIA właśnie udowodniła mi, że granie w chmurze ma jakikolwiek sens. Szacunek.

GeForce Now możecie sobie pobrać stąd