Google Stadia jak Epic Games Store – gigant kupuje gry na wyłączność

Google sięga po broń starą jak świat – gry na wyłączność dla Stadii. Pytanie, czy przyciągnie to fanów do platformy, czy zmniejszy zainteresowanie grami.

Pamiętacie jeszcze Google Stadia? To ten projekt, który miał być rewolucją w świecie gier, a na razie zapowiada się, jak każda inna usługa strumieniowania gier, którą mieliśmy okazję poznać. A kilka ich było. Widzicie je gdzieś wokół?

Dlatego ktoś w Google zakrzyknął zapewne „Aha! Patrzcie na sukces Epic Games Store! Udaje im się walczyć ze Steam, a jedyne co mają fajne, to darmowe gry i tytuły na wyłączność”. Poza tym, że to drugie nie jest fajne, ale no niech będzie.

Tak więc Google postanowiło podkupić kilka studiów, by uzyskać wyłączność dla swojej platformy. Oczywiście mowa o wyłączności czasowej, bo jakkolwiek rozgarnięty herbatnik wiedziałby, aby nie pchać się all in w takie przedsięwzięcie. Ani za procent, ani za pieniądze z góry.

Ile ma być tych gier? Według wpisu na blogu Stadii… „ponad 10” w ciągu najbliższych sześciu miesięcy:

Patrząc na nasze nadchodzące premiery, śledzimy ponad 120 gier, które trafią na Stadię w 2020 i celujemy w wydanie w pierwszym półroczu więcej, niż dziesięciu gier, które będą dostępne wyłącznie na Stadię w dniu premiery. Pracujemy z naszymi partnerami, by wkrótce zdradzić więcej.

Przekonało was to? Nas też nie. Po bardzo słabej premierze czekamy po prostu na działania, a nie słowa. Wierzę, że w ciągu najbliższych kilku lat co najmniej jedna usługa streamingowa zdobędzie szerszą popularność. Czy będzie to Stadia? Google ma infrastrukturę i pieniądze, ale też ogromną liczbę zamkniętych projektów na koncie, więc na dwoje babka wróżyła. Zwłaszcza, że według „zegara śmierci” nie mają zbyt wiele czasu.