Granie jednak nie powinno być klasyfikowane jako choroba – twierdzą inni naukowcy.

Jakiś czas temu, świat obiegła informacja, że granie jest chorobą/schorzeniem, co potwierdziła sama WHO i sklasyfikowała coś o nazwie „gaming disorder”. Teraz amerykańscy naukowcy zmieniają zdanie.

Wygląda na to, że naukowcy zauważyli absurd swoich wcześniejszych… odkryć i zmieniają zdanie. Ukazała się naukowa publikacja od Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego APA (pracujące ściśle we współpracy z WHO), które przedstawia odrębny pogląd na zagadnienie gier i ich wpływu na zdrowie. Otóż memiczni „amerykańscy naukowcy” doszli do konkluzji, że wcześniejsze sklasyfikowanie grania jako choroby było decyzją zbyt pochopną i obecnie zbyt mało dowodów jest na to, aby taką szkodliwość potwierdzić. Nie istnieją również zbyt efektywne metody, które mogą poprawnie stwierdzić, czy są jakieś negatywne skutki „nałogowego” grania. A to ze względu na to, że zagadnienie masowego grania jest nowsze, niż metodologie użyte przy wcześniejszych badaniach. Chętnych do czytania naukowego bełkotu odsyłam do całego artykułu.

amerykański naukowiec hf

Warto jeszcze nadmienić, że wg owego raportu, poprzednie badanie nie wzięło pod uwagę dodatkowych aspektów życia badanych. Innymi słowy – naukowcy wyraźnie podkreślają, że długie granie nie jest wynikiem nałogu czy zaburzeń, a ucieczką od dnia codziennego, jak każde inne hobby. Zagadnienie jest znacznie szersze i wynika z sytuacji kulturowej, która wyniosła gry na rozrywkę dla każdego. Stwierdzono też brak istotnych, negatywnych wpływów na psychiczne zdrowie badanych (które wykonane zostało na 1000 nastolatków). Tak więc nici z renty i darmowych parkingów 🙁 A już wyrabiałem sobie klasę niepełnosprawności i zwolnienie z pracy.

Źródło: PCGamesN