Jak to mówią w mainstreamowych mediach – zdania są podzielone
Format prezentacji online, w której wszyscy prezenterzy siedzą w domach i opowiadają o swoich grach będzie zdecydowanie znakiem rozpoznawczym 2020 roku. Ale Xbox zrobił to naprawdę dobrze i trochę z jajem. Na pewno wygrał szef marketingu Alec Greenberg, który „wstawił sobie” w tle lodówkę Xboxa – popularny mem o wyglądzie nowej konsoli. Moje wrażenia z całej prezentacji mogliście oglądać na żywo. Jeżeli je przegapiliście, poniżej powtórka:
Niektórzy wytykają, że każda z gier miała znaczek „prezentacja wewnątrz silnika gry, reprezentuje prawdopodobny poziom techniczny gry na Xbox Series X”. Z mojej perspektywy – przynajmniej są szczerzy. Marketing ZAWSZE (zaufajcie mi, zawsze) przygotowuje materiał z gry na devkitach albo PC. To, co pokazano nie wygląda na wyżyłowane do granic i patrząc na to, jak obecnie wyglądają gry na Xbox One X, taka grafika jest możliwa.

Pokazane gry zapowiadają się naprawdę nieźle i odbiegają od grzecznego Xboxa, reklamowanego rodzicom. Dostaliśmy kilka ciężkich tytułów (Scorn, The Medium), blockbustery jak Dirt 5 czy Bright Memory oraz kilka innych mniej lub bardziej znanych gier. Najbardziej rozczarował najbardziej wyczekiwany Assassin’s Creed: Valhalla – to co pokazano, nie było praktycznie gameplayem.