Katastrofa z The Last of Us Part II – kolejny, ogromny przeciek i kontrowersje wokół studia

Naughty Dog oraz Sony nie radzą sobie z przeciekami The Last of Us Part II. Sytuacja kompletnie wymknęła się spod kontroli i jesteśmy świadkami największej katastrofy w świecie gamingowym ostatnich lat

Nie wiem nawet, gdzie zacząć. Cała sprawa ujrzała światło dzienne, gdy przesunięto premierę The Last of Us 2 na bliżej nieokreślony termin. Chodziły plotki, że gra pojawi się dopiero w okresie świątecznym i na next geny. Najpewniej jeden ze sfrustrowanych tym faktem pracowników postanowił wynieść sporo materiału z gry, w tym cutscenki, gameplay i szczegóły dotyczące fabuły. Wszystko możecie prześledzić w podlinkowanych artykułach. Na domiar złego, właśnie wyciekło kolejnych półtorej godziny rozgrywki (również multiplayer), które możecie znaleźć pod tym linkiem [update: niestety film już usunięto, ale możecie napisać DM do użytkowników Reddita na tym wątku o kopię].

Fabularny paszkwil

Wycieki pokrywały sporą część fabuły, główne postaci i to co pokazano, nie zostało zbyt ciepło przyjęte (delikatnie to ujmując). Postaram się nie zespoilować za mocno, ale możemy zapomnieć o rozwoju postaci i relacjach znanych z jedynki. Mamy typowe „edgy” charaktery, pyskujące na siebie nawzajem. Najgorzej jednak wypada Joel, który z silnego faceta po ogromnych przejściach (i przykładu do naśladowania), stał się pipką, która nie może pogodzić się ze sobą. Ogólnie męskie postacie wypadają bardzo słabo – albo są to nieporadne pały, albo opętani turbo-fanatycy. Całość przypomina misz-masz Far Cry New Dawn z ostatnim Wolfenstein: Youngblood, polany mokrymi snami nawiedzonych działaczy.

that should do the trick tlou2

Sama historia gry jest tak źle sklejona i tak źle przedstawiona, że w efekcie nie podoba się kompletnie nikomu. Nawet osobom, do których twórcy definitywnie próbowali trafić. W zachodnich mediach społecznościowych na TLoU 2 spadła fala krytyki zarówno z lewej jak i prawej strony, z nielicznymi dziennikarzami, próbującymi bronić gry (i zachować przychylność Sony).

Dlaczego?

Gry studia Naughty Dog ogrywało się przede wszystkim dla fabuły, dlatego jakość tego elementu jest tak istotna. Niestety, z firmy została zwolniona (albo wypchnięta) Amy Hennig, która reżyserowała trylogią Uncharted, pierwszym The Last of Us oraz napisała sporą część scenariusza do Uncharted 4. Na jej miejsce wskoczył Neil Druckmann, który… no właśnie – nie ma wielkich osiągnięć. Zrobił zdaje się krótki dodatek The Last of Us: Left Behind o przeszłości Ellie (taaa, romansujące dzieci…) i dodatek do Uncharted 4. Za to przypisuje sobie w pełni sukces poprzednich gier Naughty Dog i bardzo szeroko obnosi się ze swoimi skrajnymi poglądami.

Jest też powiązany z niejaką Anitą Sarkeesian i bardzo fascynuje się jej pracami. Możecie nie wiedzieć co to za osobistość, ale wystarczy powiedzieć, że to ona długo grzebała przy BioWare (czego efekt widać) i słynie z niejakiego kanału „Feminist Frequency”, który zebrał spore pieniądze, splajtował i nie wypłacił pracującym przy tym projekcie osobom pieniędzy . Za to sama Anita w tym czasie zwiedzała Japonię, nocując w bardzo drogich Ryokanach
¯\ _(ツ) _/¯

Remodelowanie postaci i projektowanie gry pod poglądy polityczne

Nie da się tego nie zauważyć, nawet gołym okiem. Jednym z głupszych ruchów, jakie wykonują twórcy z agendą na ustach, jest remodelowanie postaci a dokładniej obrzydzanie ich. Widzieliśmy to doskonale przy Mass Effect Andromeda (tak, tam też wspomniana Anita maczała palce), gdzie główna postać została przemodelowana w patchu 1.01. W TLoU 2 mamy kobiety, które praktycznie nie wyglądają jak kobiety (szeroka szczęka i ramiona, dziwna budowa ciała) i są napakowane bardziej, niż faceci chodzący na siłownię od 10lat. Sama Ellie też różni się od samej siebie z poprzedniej części, chociaż jej zmiany są bardziej subtelne.

beautiful whomans

To nie są żadne domysły – możecie zobaczyć to sami na niezliczonych screenach i filmikach. Tylko takie remodelowanie jest kompletnie bez sensu. Dlaczego? Bo wychodzę na dwór i ludzie (a w szczególności kobiety) tak nie wyglądają. Po prostu. Widzimy na ulicach najróżniejsze osoby, ale na pewno nie takie, jakie próbują nam przedstawić „progresywni” twórcy gier. Dlatego to nie działa.

To jeszcze nic

Gdy wszyscy myśleli, że sytuacja nie może być gorsza, zaczęły pojawiać się przecieki i informacje, donoszące o niewesołej sytuacji w studiu Naughty Dog. Tutaj dokładnie pisałem, o co chodzi. Jak się okazuje, pracownicy poprosili o wypłacenie przedpłat bonusów, ale im odmówiono. Nie odmówiono za to kierownictwu i samemu Neil Druckmanowi, który odpowiedzialny jest za obecny stan gry i całego studia. To niepotwierdzone pogłoski, ale wydają się być bardzo wiarygodne. Co zrobił w efekcie Sony i Naughty Dog?

back comparison
Bodybuilder po prawej, który kilkanaście lat regularnie chodzi na siłownię, zadaje trafne pytania

Zdając sobie sprawę, w jak głębokiej dupie się znajdują, zaczęli… jeszcze bardziej w nią brnąć. Sony zdejmuje filmy i streamy komentujące całą sytuację, zgłaszając je za naruszenie praw autorskich (nawet tam, gdzie nie ma ani kadru z gry a jest sam komentarz) a sam Neil Druckmann rozpoczął batalię przeciwko klientom w social mediach. Tak, przerośnięte ego Neila nie jest w stanie przełknąć tego, że gra może się komuś nie podobać, więc zrobił najgorszą rzecz, jaką można zrobić – napisał „nie podoba się wam, to nie kupujcie” (nie dosłownie, ale przekaz jest dokładnie taki). Uuuuu… powiało Battlefieldem V i doskonale pamiętamy, jak się to tam skończyło.

I co teraz

Trudno przewidzieć dalszy przebieg wydarzeń. Jedno na pewno można powiedzieć – jest to ogromny cios dla Sony i Naughty Dog. Przykro się na to patrzy. Naughty Dog to kolejne legendarne studio, które najpewniej skończy dokładnie jak BioWare. Wszystko przez decyzje zarządzających firmą i zostawienie jej pasożytom. Tak – pasożytom i nie jest to pierwszy raz, kiedy taka sytuacja ma miejsce u twórców gier. Przychodzi jakiś „progresywny” piewca jedynej słusznej prawdy z licencją na obrażanie się w imieniu innych i zaczyna mieszać kompletnie. Rozpoczyna się tworzenie gier pod obraną narrację, wyrzucanie ludzi którzy nie do końca się zgadzają z obranym torem i ogromna presja pracy.

this is fine

W efekcie, utalentowani ludzie są wyrzucani a na ich miejsce wskakują „znajomki”, którzy wysysają wszystko, co z takiego studia zostało. Widzieliśmy to w BioWare, Blizzardzie, Obsidianie (który jakoś się pozbierał, ale nadal gołym okiem widać u nich progresywny wpływ), Telltale Games i Arkane Studios (Dishonored). Znalazłbym jeszcze kilka przykładów, ale to te najbardziej znane i widoczne. Cała sytuacja z przeciekami TLoU2 wygląda na desperacką próbę ratowania studia przez pracowników. Po prostu nie zgadzają się na to, co się dzieje, ale nie mogą otwarcie się sprzeciwić, bo po prostu stracą pracę.

Skąd taki wniosek?

Obecna sytuacja wygląda kompletnie inaczej, niż inne przecieki. Materiałów pojawiło się znacznie więcej, niż zazwyczaj, przecieki nie ustały i całość wygląda na większą i dobrze zorganizowaną akcję. Sprzedaż na pewno ucierpi i to odczuwalnie. Pracownicy, którzy mieli otrzymać premie od sprzedaży, w efekcie zarobią mniej. Tylko zdesperowane osoby, próbujące ratować swoje miejsce pracy za wszelką cenę są zdolne do takich poświęceń. Wystarczyło przecież poczekać, gra by wyszła i nawet jakby była słaba, to siła marki TLoU i studia Naughty Dog i tak by przyniosła spory sukces. Oznaczałoby to jednak pozostanie na stanowisku niechcianych przez pracowników osób i pompowanie sukcesu.

 

Świetny film Geeks + Gamers o całej sytuacji

To jak to z tym Naughty Dog będzie?

Wiem, że to czcze życzenia i najpewniej pracownicy zdają sobie z tego tak samo sprawę, ale z Naughty Dog powinni zostać zwolnieni odpowiedzialni za to, że cała sytuacja w ogóle miała miejsce (i nie mam tu na myśli osób wynoszących dane z firmy). Da się łatwo wywnioskować, że sytuacja zabrnęła zdecydowane za daleko i nikt nie powiedział w żadnym momencie „dość”. Będzie to słaba gra? I tak i nie – będzie to najlepsza gra z najgorszym storytelling’iem. Gameplayowo widać, że TLoU 2 będzie po prostu usprawnioną jedynką, jednak fabularnie będzie to paszkwil nie do przełknięcia. My polecamy to co zawsze – nie preorderować i poczekać na oceny, tylko tych bardziej wiarygodnych recenzentów. Ewentualnie obejrzeć stream lub samemu wypróbować.

Może jednak się mylę, może The Last of Us Part II zaskoczy nas wszystkich i będzie jednak majstersztykiem, jak jedynka. Chciałbym w to wierzyć.

Artykuł powstał w oparciu o materiały z kanałów The Quartering, Upper Echelon Gamers, Geeks + Gamers oraz materiałom na Reddicie i Twitterze, linkowanymi w artykule. Informacje zostały zebrane również z artykułów w innych serwisach, jak np. OneAngryGamer i wielu innych