Pewnie nie raz, nie dwa słyszeliście, że seria Heroes of Might and Magic skończyła się na trzeciej części. Cóż, mam tu zupełnie inne zdanie. I to na tyle inne, że zostanę prawdopodobnie zmieszany z błotem jak to zwykle bywa przy takiej okazji 🙂 Czas więc na Might&Magic: Heroes VI.
Seria i fani
W naszym regionie seria Heroes of Might and Magic, mimo że będąca nieco w odwrocie ostatnimi czasy, to zdecydowanie najpopularniejsza seria strategii turowych. Przedmiot kultu posiadający tysiące fanów. Nic dziwnego. Rozgrywka jest z jednej strony dość przystępna, z drugiej zaś – jest się czego tu uczyć. Plusem jest również świat, będący dość przyjemnym, w miarę klasycznym fantasy. Uprzedzając – tak wiem, że to nie do końca czyste fantasy w starych częściach, to jeszcze nie moment na widły.
Albo w sumie – wyciągajcie widły, zbierajcie drewno na stos, bo to co powiem pewnie dotknie sporą część „fanów”. Nie znam chyba żadnej innej grupy „wielbicieli” gier, która by mniej zasługiwała na kolejną, solidną część z serii. Przy każdej kolejnej odsłonie ciągle było słychać „to już nie to samo co trójeczka”, „co to za badziewie, po co oni tak to robili?” tudzież „ja chce tylko heroes 3 w lepszej grafie”. Tym ludziom nie da się dogodzić, to jest po prostu banda wiecznie narzekających, upierdliwych marud. Chcieliście Heroesów 3 w lepszej grafie? Dostaliście HD, któremu towarzyszyło tylko narzekanie (choć słuszne). Tak samo żaden z nich nie przyzna, że trójeczka tak naprawdę żyje dzięki społeczności i moderom, bo wersja waniliowa nadaje się na przecier z niektórymi rozwiązaniami. Mam nadzieję, że ci ludzie się ogarną, bo w przeciwnym wypadku nigdy nie otrzymamy kolejnej części Heroesów. Dobra, to jak już obraziłem 99% community to możemy przejść do Heroesów VI.
Drugie podejście Ubi
Heroes of Might&Magic V zostało naprawdę całkiem nieźle przyjęte przez fanów. Sam mam do niego kilka większych „ale”, jednak ogólnie również byłem z piąteczki zadowolony. Ubisoft jednak nie do końca, skoro zdecydował się na zerwanie współpracy ze studiem Nival. W ich buty weszło Black Hole Entertainment. Znacie? Pewnie nie, możecie je kojarzyć z raczej tylko z przyzwoitych Armies of Exigo i Warhammer: Mark of Chaos. Ci, zapewne za namową Ubisoft, zdecydowali się na dość mocną modyfikację znanych z serii zasad. Na co fani niezbyt dobrze zareagowali.
Jeżeli spojrzymy na oceny i przyjęcie gry… no cóż, Heroes VI dostało mocno po dupie. A powód był jeden właściwie jeden, ale w wielu osobach – bugi. Gra potrafiła się zwiesić, wyłączyć, zaciąć czy zresetować kampanię. Black Hole obwiniało za ten stan gry Ubisoft, który naciskał na przyspieszenie premiery. Zresztą Ubisoft musi mieć naprawdę sporo za uszami, skoro Black Hole ostatecznie upadło (za co obwiniają właśnie francuskiego giganta), a dodatki tworzyło już inne studio.
Od premiery jednak minęło już sporo czasu i większość bugów została już załatana. Trochę szkoda, że szybciej nie rozwiązano tej masy problemów, bo opinia pozostała już niezmienna i Heroes VI zostało spisane na straty.
Herosi wszystkich krajów połączmy się
Heroes VI to jedyna część z serii z tak obszernymi opcjami wymagającymi połączenia z Internetem. Tzn. da się grać bez połączenia ALE. I tych ALE jest naprawdę dużo. System Conflux to naprawdę kawał rozbudowanego bydlaka. Mamy tu osiągnięcia, wyzwania, wbijanie poziomów, umiejętności itp. itd. Jest tu naprawdę sporo rzeczy ułatwiających życie, zwłaszcza w kampanii. No i jeszcze save’y w chmurze (co wtedy standardem jeszcze nie było). W sumie spoko opcja i całkiem niezłe zabezpieczenie antypirackie.
Szkoda tylko, że na premierę nie było tak różowo i często były problemy z połączeniem się z Confluxem. Dodatkowo nie ukrywam – synchronizacja z serwerami trwa dość długo.
Historia i kampania
Pierwsze, co warto zrobić przed uruchomieniem gry, to zmienić język na angielski. Chyba że chcecie sobie posłuchać o ciociu Sveltanie albo jak jeden z orków powtarza drętwo KSIĄŻĘ SŁAWOJ Z RODU GRYFA. Dupping jest naprawdę dupny, więc oszczędźcie sobie cierpień i przełączcie na inglisz.
Historia ponownie przenosi nas do znanego z Heroes V świata Ashan, jednak wiele lat wstecz przed wydarzeniami z poprzedniej części. Sytuacja w rodzie Gryfa robi się nieco zagmatwana, kiedy umiera dotychczasowy władca. Synowie i córki zostają wplątani w intrygę sił nadprzyrodzonych. Ostatecznie każde z nich stanie na czele innej armii, żeby pokonać zło. Czyli w sumie ok, ale nic ciekawego. Mamy tu też parę zwrotów akcji, ale kampania jest raczej średnia.
Jej plusem jest jednak to, że jest naprawdę dość długa. Początkowo wydaje się, że te 4 scenariusze machnie się na szybkości… nic bardziej mylnego. Mapy są naprawdę duże i przejście każdej z nich zajmuje sporo czasu. Dodatkowym atutem są także misje dodatkowe, które dają nam konkretne bonusy w trakcie gry. Po przejściu kampanii otrzymamy możliwość rozegrania jednego z dwóch epilogów.
Aha – kampania jest dość trudna. Tu nie ma czasu na stanie w miejscu, bo armia przeciwnika naprawdę szybko potrafi stać się ogromna. I jest to jedyna część, w której mamy walki z bossami z prawdziwego zdarzenia 🙂
Am I Evil? Yes, I am!
Ilość nowości w Heroes VI jest naprawdę zatrważająca w porównaniu do poprzednich części. Pewnie zastanawiacie się dlaczego wyżej napisałem o dwóch epilogach. No cóż… w trakcie rozgrywki możemy zdecydować czy będziemy dobrym władcą, czy raczej niekoniecznie. Nazywa się to tutaj ładnie Drogą Krwi i Drogą Łez. Mechanizm ten działa także poza kampanią, gdzie za konkretną, wybraną ścieżkę otrzymujemy bonusy zależne od klasy postaci. Nie chcę wprawdzie generalizować, ale bycie złym zwykle bardziej się opłaca 🙂
Zarządzanie miastem
Do samych ekranów miasta jeszcze wrócę, ale o ich mechanice napiszę Wam teraz. Black Hole Entertainment, po przeładowanej nieco piątce, zdecydowało się na minimalizm. Od teraz w naszych miastach właściwie nie ma jakiś dziwnych budynków pomocniczych oraz zniknęły powiązania pomiędzy budynkami. Teraz budynki znajdują się w poziomach, które odblokujemy ulepszając ratusz. Prosto, czytelnie i przyjemnie.
Druga rzecz to surowce. Od teraz są tylko 4 – drewno, kamień, złoto oraz kryształ. Pamiętam, że sam narzekałem dość mocno na to rozwiązanie przed premierą. Okazało się… że dla mnie to strzał w dychę. Właściwie wszystkie surowce są potrzebne i wykorzystywane. Skończyły się sytuacje, kiedy ktoś wyprzedawał w marketplace setki rzadkich surowców, bo akurat jego miasto tego nie potrzebowało. Nie tym razem przyjacielu, tu trzeba dbać o zasoby.
Zmiany w jednostkach i taktyce
Ogromną zmianą jest sama budowa armii. 7 poziomów? Zapomnijcie o tym, passe rozwiązanie. W Heroes VI armie nadal opierają się na 7 jednostkach, ale podzielonych na 3 poziomy: podstawowy (3 jednostki), elitarne (3 jednostki) i czempiona (1 jednostka). Wreszcie wszystkie jednostki są przydatne w walce i całość wygląda sensownie, przypominając prawdziwą armię. Oczywiście jak na konwencję fantasy. Nie jest to więc zlepek randomowych potworków, a formacja zbudowana (dla jednostek podstawowych) na zasadzie piechota – jednostka wsparcia – łucznik. Jestem pod wrażeniem jak to się trzyma kupy i aż dziw bierze, że przez tyle czasu wszyscy trzymali się 7 poziomów. Dodatkowo każda z jednostek ma mnóstwo umiejętności pasywnych, przez co są one naprawdę unikalne.
Widać również nastawienie na szybszy podbój i parcie do przodu. Mamy więc strefy wpływów – przez co przeciwnik nie może od tak wpaść bohaterem z jedną jednostką i pozajmować nam kopalni. O nie, teraz taki kolega musi zająć fort/miasto w okolicy. Od razu mi się cieplej na serduszku zrobiło jak zobaczyłem to rozwiązanie. Jednostki są dostępne globalnie i możemy je rekrutować w dowolnym mieście naszej frakcji, o ile mamy postawione wymagane budynki. No i ostatni bajer, znany z modów do Heroesów 3 – możemy „przerobić” miasto przeciwnika na miasto naszej frakcji za odpowiednią opłatą. Miodzio.
Bardzo fajnie rozwiązano również oblężenia – mamy tu klasycznie wieże, ale dodano również możliwość zniszczenia bramy poprzez atak jednostkami jak w Heroes IV. Mała rzecz, a cieszy.
Zmiany w rozgrywce – minusy
Żeby jednak nie było tak różowo, to nie wszystkie rozwiązania były trafione. Przede wszystkim zupełną pomyłką jest rozwój postaci. Już pal licho, że perki nie wpadają nam losowo, to jeszcze dałoby się przeżyć (patrz Heroes VII, tam to fajnie rozwiązano). Gorzej, że niemal z góry wiadomo które perki są dobre, a które niekoniecznie. Przez co w grze właściwie biega się armią bohaterów-klonów z takimi samymi umiejętnościami. Żeby padaka była jeszcze większa ktoś wpadł na „genialny” pomysł wpieprzenia zaklęć do drzewka rozwoju. Tak tak, nie mamy tu gildii magów, bohater poznaje zaklęcie jeśli przydzielimy mu tam punkcik. Do jasnej ciasnej – kto na to wpadł? Poroniony pomysł.
I właśnie dlatego, co jest drugim problemem, nieco siadł balans pomiędzy bohaterami. Jaki jest sens grania magolem, skoro zaklęcia są raczej przeciętne? Do tego mam również wątpliwości w kwestii balansu frakcyjnych zdolności – niektóre są zdecydowanie lepsze, choć jakiejś ogromnych problemów (jak bywało w poprzednich częściach) nie ma.
Trochę boli również ilość frakcji oraz ich wybór. W podstawce jest ich tylko 5, szósta dochodzi w dodatku. Z jednej strony fajnie, że zdecydowano się na dość ciekawą frakcję bazującą na legendach dalekiego wschodu. Z drugiej – dlaczego w tej grze nie ma klasycznych elfów?
Ostatnią rzeczą jest broń rodowa, co do której mam mieszane uczucia. Z jednej strony to jest naprawdę ciekawa mechanika, możemy wybrać sobie taką broń, która da konkretnej frakcji najlepsze bonusy. I chwała za pomysł. Szkoda tylko, że wyfarmienie poziomu na broni trwa wieczność, a niestety często jest potrzebna do odblokowania użytecznych wzmocnień.
Inne problemy
O śmierci gry zadecydowały jednak (moim zdaniem) dwie rzeczy. Po pierwsze – nie mamy tu generatora map losowych, a edytor z tego co się orientowałem niekoniecznie jest „user friendly”. Po drugie, gra nie ma absolutnie żadnego wsparcia dla modów. Zmienienie czegokolwiek jest praktycznie niemożliwe.
Grafika i audio
Mapa globalna, wygląd jednostek, bohatera – kurde, nawet po tych przecież już 9 (licząc od podstawki) latach, nadal to wygląda bardzo dobrze. Ba, niewiele gorzej niż w nowszej siódemce. Nawet taka pierdółka jak broń rodowa jest wyświetlana w rękach naszego bohatera podczas bitwy. Heroes VI i jego pełne 3D absolutnie nie ma się czego wstydzić w tym aspekcie…
…co innego ekrany miast. Te są…hmm… ubogie. Nie dziwota, w pierwszym zamyśle twórców miało ich w ogóle nie być. Potem dostaliśmy małe ekraniki z animacją 3D, a teraz mamy przyzwoite, ale nie urywające tyłka obrazki. Prezentuje się to prawdopodobnie najgorzej w całej serii, chociaż te z VII też olśniewające nie są.
Co o tym myślę?
Że Might&Magic: Heroes VI to cholernie niedoceniona gra. Jasne, na premierę jakościowo wypadała słabo i zasłużyła na burę, jednak po tych wszystkich paczach jest, moim zdaniem, lepiej niż dobrze. Powiem więcej, obecnie to właśnie szóstka jest moim number one w serii, choć głównie dlatego, że już zacząłem rzygać trójką. Ah, gdyby była możliwość modowania, to prawdopodobnie community doszlifowałoby ten diamencik. A tak pozostała jedynie zabawa w trójkę/piątkę.