Obecnie tytuł największego portalu streamingowego dzierży Twitch. Platforma boryka się jednak z dość poważnymi problemami i wkrótce sytuacja może się kompletnie odmienić. Pogdybajmy zatem troszkę na temat alternatyw.
Myśląc o streamach dla graczy, mamy przed oczami pojedynczą osobę w słuchawkach, zazwyczaj bardzo utalentowanego lub zabawnego gracza. Streamy dla graczy nie kończą się jednak na tym. To właśnie dzięki streamom z rozgrywek e-sportowych, oglądanym przez ogromną rzeszę ludzi, trafiły one do mainstreamowej telewizji (obecne nawet na Polsat Sport). Na streamach odbywa się też masa eventów, w których z przyczyn oczywistych nie każdy może wziąć udział (np. Games Done Quick). Streaming gier wideo to ogromny rynek, który nieustannie rośnie i będzie rósł jeszcze przez wiele lat. Wiadomo zatem, że pojawi się silna konkurencja, łasa na kawałek streamingowego tortu. Weźmy na warsztat alternatywne portale, które mogą odebrać pałeczkę Amazonowi. Ale zacznijmy od króla we własnej osobie.
Twitch
Twitch to pierwszy, tak duży serwis streamingowy, który obecnie trzyma w ręku aż 72% monitorowanego (co ważne) rynku. Serwis ma jednak ogromne problemy wewnętrzne. Pisaliśmy o tym szerzej w tym artykule oraz tutaj. Serwisowi nie pomoże też odejście jednego z największych streamerów, czyli Ninjy (link). Twitch boryka się przede wszystkim z bardzo niejasnym stosowaniem wytycznych, które w przypadku partnerów są znacznie bardziej pobłażliwe. Sprawę podgrzał Ethan „H3H3” Klein, który na swoim podcaście opowiadał historię o tym, jak na cross-streamie złamał zasady serwisu i jego współstreamer dostał bana a Ethan nie. H3 dopytał zespół Twitcha, dlaczego on bana nie dostał i otrzymał odpowiedź, że „Jesteś naszym partnerem i dużym kanałem. Traktujemy Cię specjalnie i będziemy chronić”. Ethan porzucił po tym wydarzeniu serwis.
Dochodzi do tego masa innych problemów, jak np. słabe warunki partnerstwa, zalew soft-core streamerek i przymykanie oka na łamanie zasad serwisu w przypadku kobiet. Ostatnio np. streamerka Mewlies wyrażała się bardzo niepochlebnie o naszym kraju i twierdziła, że naziści powinni nas zaorać i dopiero zalew skarg ludzi z Wykopu spowodował 30-dniowy ban. Serwisowi zajęło to jednak znacznie zbyt długo (jakieś 2 tygodnie). Wielu streamerów, którzy zajmują się faktycznie graniem a nie handlem swoim ciałem, ma już serdecznie dość Twitcha i zmienia platformę. Ostatnie raporty donoszą, że Twitch zaczął maleć i to w sporym tempie (szczególnie wśród małych i średnich kanałów).
Mixer
Mixer, znany do niedawna jako Beam, to streamingowy serwis Microsoftu, który ostatnio otrzymał porządnego kopniaka w postaci największego streamera Fortnite, czyli Ninjy. Ninja przyciągnął za sobą około pól miliona (!) widzów. Streamerzy Mixera notują nawet kilkuset procentowe wzrosty liczby widzów. Obecnie Mixer ma największe ambicje i szanse na stanie się realną konkurencją Twitcha. Mixer ma bardzo jasno określone wytyczne korzystania, które dzieli na 3 kategorie: family friendly, teen i 18+. Pozwala monetyzować kanał bez względu na jego rozmiar (u Twitcha trzeba spełnić na to masę warunków) i wyraźnie skupia się jedynie na graczach. Innymi słowy – Microsoft widząc słabości Twitcha, postanowił je wykorzystać i zaoferować rozwiązanie. Gdybym sam zaczynał streamować, to też bym się bardziej skupił na Mixerze, gdyż jest po prostu bardziej przyjazny. Na razie nie ma też żadnych doniesień, jakoby Microsoft stosował podwójne standardy, czy banował za totalne pierdoły. Zobaczymy, jak potoczą się losy Mixera w dłuższej perspektywie. Na razie działa efekt Ninja, jednak po dwóch miesiącach skończy się promocja na darmowe subskrypcje i serwis może przez to wyhamować.
dlive
Dlive to dość specyficzny serwis streamingowy. Cała platforma działa na blockchainie STEEM. Rozliczenia na nim operują na kryptowalucie i chyba to nie pozwala rozwinąć mu skrzydeł. Ale skupmy się na funkcjonalnościach. Jak już wcześniej wspomniałem, serwis operuje na blockchainie, co praktycznie uniemożliwia usunięcie kanału. Lepiej działa też wspieranie streamerów – wszystkie donate’y w pełnej kwocie trafiają bezpośrednio do streamera i serwis nie pobiera żadnej prowizji. Żeby wesprzeć streamera wystarczy jego kanał oglądać i się na nim udzielać. Moderacja też jest tam symboliczna.
Dlive pozostanie raczej ciekawostką, niż realnym konkurentem pozostałych serwisów. Od jakiegoś czasu platformę wspiera ekskluzywnie największy YouTuber na świecie, czyli PewDiePie a i tak wskaźnik widzów jedynie symbolicznie urósł. Cóż – widzowie PewDiePie są bardziej zainteresowani oglądaniem filmów na YouTube a nie streamami, więc inwestycja w PewDie była raczej nieco chybiona. Na pewno więcej regularnych widzów przyciągnąłby rasowy streamer jak Shroud, Forsen czy Dr. Discrespect.
YouTube
W Polsce youtubowa sekcja „na żywo” jest relatywnie mała. Na świecie zajmuje ona jednak drugie miejsce po Twitchu (20% rynku). YouTube również jest bardziej przyjazny streamerom, niż Twitch – pozwala na zapis streamu, płatne subskrypcje czy monetyzowanie filmu, który jest powtórką ze streamu. Jednak wysoka jest prowizja – YT liczy sobie aż 50% za donate „SuperChat” i również trzeba osiągnąć pewien wolumen, aby móc monetyzować kanał. YouTube pompuje też swoje statystyki absolutnie wszystkim. Sekcja „Live” zawiera transmisje z wydarzeń, koncertów, podcasty i inne rzeczy w ogóle nie związane z gamingiem. Serwis Alphabetu jest też na razie dość pobłażliwy w stosowaniu wytycznych, nie wiadomo jednak przez jak długo. Jak wszyscy wiemy, w sekcji wideo sytuacja ma się niewiele lepiej, niż na Twitchu.
Facebook Gaming
Od niedawna swoją sekcję dla graczy ma też Facebook. Portal Zuckerberga praktycznie od razu znalazł się na podium, zbierając 5% rynku. Streamerom pomaga bardzo duża baza użytkowników, monetyzacja za pomocą reklam i promowanie na newsfeedzie. Nawet ja na swojej appce widzę miniatury i mogę wejść do dowolnej transmisji w każdej chwili. Np. widząc, że należę do grupy Rainbow Six: Siege, aplikacja automatycznie sugeruje mi streamy z tej gry. Na pewno ułatwia ona tworzenie społeczności, jednak to nieco za mało. Widownia jest zbyt rozproszona i większość użytkowników Facebooka nawet nie myśli o grach poza tymi zaimplementowanymi w samym serwisie. Bardzo łatwo jest jednak używać Facebooka jako dodatkowego streamu, prowadząc równolegle transmisje na Twitchu czy Mixerze.
Discord
Od jakiegoś czasu już przypuszczałem, że Discord uruchomi własny serwis streamingowy. I nie myliłem się – niedługo ma pojawić się funkcja „Go Live” o czym poinformował sam portal. Na razie ma ona działać jedynie w zamkniętych serwerach i do 10 osób. Z Discorda korzysta jednak ogromna rzesza użytkowników (ostatnie dane mówią o 130 mln użytkowników) i jest on niemal wszędzie. Serwery Discorda posiadają fanpage na Facebooku, kanały YouTubowe, streamerzy na innych platformach, z serwerów Discorda korzystają twórcy gier, muzycy czy nawet rysownicy. Discord może okazać się czarnym koniem w wyścigu o fotel króla streamingu. Na pewno napiszemy o streamach Discorda, gdy tylko funkcja się pojawi.
Inne platformy
Poza powyższymi platformami istnieją też inne, ale raczej się nie liczą. Warto jednak o nich krótko wspomnieć.
Caffeine – nowy portal, skupiający się wyłącznie na grach i tworzeniu kręgów/społeczności, podobnie jak na Facebook Gaming. Z ciekawostek można wymienić brak standardowego okna czatu, za to komentarze pokazują się w „bańkach” pod obrazem.
stream.me – portal, którego koniec jest dość smutny. Miał on naprawdę spore ambicje, aby stać się najlepszą platformą do nadawania transmisji z wydarzeń e-sportowych. Niedawno jednak przestał on istnieć, gdyż właściciele serwisu otrzymywali pogróżki w kierunku ich rodzin w wyniku zorganizowanej akcji.
Smashcast – klon Twitcha, który nie jest zbyt popularny. Więcej jest na nim kanałów informacyjnych i nadających muzykę, niż zajmujących się grami. Obecnie wygląda na powoli umierający.
Periscope, Mirrativ i inne mobilne platformy – na androida i iOS jest cała masa pomniejszych platform do streamowania. Niektóre cieszą się nawet wymierną popularnością, jednak nie skupiają się jedynie na graczach. Napędzane są głównie przez gigantyczne rynki mobilne, czyli Chiny i Indie.
Kilka słów na koniec
Patrząc obecnie na rozwój sytuacji, można śmiało stwierdzić, że to Mixer ma największe szanse na przejęcie pałeczki po Twitchu. Jest on znacznie bardziej przystępny i przyjazny nie tylko widzom, ale przede wszystkim streamerom. Zespół Mixera zrobił też najlepsze możliwe posunięcie marketingowe, kupując i reklamując Ninję. Nawet my o tym pisaliśmy. Podobno planowane są kolejne „przejęcia streamerów”. Bardzo podoba mi się też system kategoryzacji i ograniczeń wiekowych, który jest wyraźnie nastawiony na reklamodawców i sprawdziłby się rewelacyjnie również na YouTubie. Reklamodawca jedynie decyduje, w których kategoriach jego produkty mają się znajdować. Zobaczymy też, jak rozwinie się funkcja streamowania na Discordzie.
W międzyczasie Twitcha nękają kolejne problemy i dramy, które najpewniej skończą się jakąś bardzo poważną aferą i masowymi zwolnieniami w zespole zarządzającym serwisem. Od jakiegoś czasu obserwujemy stopniowy odpływ streamerów gamingowych. Serwis Amazona znalazł się w pułapce, którą sam sobie zgotował. Miał on kilka szans na to, by pozostać wyłącznie dla graczy, jednak zespół ugiął się pod naciskiem wrzeszczących na twitterze „quality streamerek” i obecnie Twitch coraz bardziej przypomina SFW camshow, niż portal dla graczy. Patrząc na obecne trendy, niedługo może nie zostać tam nikt poza owymi streamerkami. Wtedy nie będzie już innego wyjścia, jak kompletny rebranding serwisu i wyrzucenie praktycznie całej ekipy wraz z CEO. Możemy tego nie widzieć na naszym rodzimym podwórku streamerów, jednak to rynek amerykański, azjatycki i EU-west decydują, jak będzie wyglądać dalszy kształt Twitcha. Nam pozostaje jedynie czekać na rozwój sytuacji i nie omieszkamy informować o co ciekawszych wydarzeniach.