Tak – pierwszego GameBoya. Nintendo udowadnia, że czasami trzeba zrobić wyjątek i podejść do sprawy po ludzku
Na Gramageddonie raczej nie piszemy chwytających za serce historii. Ale ta ma związek z Nintendo, więc tym razem zrobimy wyjątek. Sytuacja miała miejsce w rodzinnym kraju Nintendo, czyli Japonii. GameBoy będący w posiadaniu 95 letniej wówczas babci, najprościej w świecie się zepsuł. Staruszka przez wiele lat zagrywała się w Tetrisa. Konsolki te znane są ze swojej wytrzymałości, ale na wszystko przychodzi czas, więc i leciwa konsola wreszcie się poddała. Jej córka (Tsusaka Kuniko) próbowała zdobyć zamiennik albo naprawić zepsute urządzenie, jednak bez skutku. Oryginalny GameBoy jest niezłym rarytasem i kupują go kolekcjonerzy za całkiem niezłe pieniądze.

Zawiedziona cała sytuacją Tsusaka, zapytała syna o pomoc. Ten wspomniał o servicedesku Nintendo, jednak w związku z nieporozumieniem językowym, matka (która też miała już swoje lata, bo około 65) zamiast zgłosić się do pomocy Nintendo o wsparcie, spakowała i wysłała zepsute urządzenie wraz z opisem sytuacji. Big N zachował się wręcz perfekcyjnie – nie mogąc naprawić urządzenia, wygrzebali kompletnie nowy egzemplarz z magazynu i wysłali go babci. Sprzęt, który pewnie wart byłby obecnie kilka tysięcy euro (nowy, nieodpakowany GameBoy) trafił w ręce staruszki i towarzyszył jej jeszcze kilka lat (niestety, starsza Pani zmarła w wieku 99 lat).
95歳でゲームボーイを楽しむおばあちゃんと任天堂の「神対応」ならぬ「紙対応」に朝からほっこり。 pic.twitter.com/IAnVU3WwrS
— 埼玉犬也/Saitama.K (@SITM_K) February 20, 2020
Nie wydaje mi się, aby sytuacja była zmyślona lub była sprytną akcją marketingową. Miała ona miejsce już kilka lat temu i ujrzała światło dzienne przez wpis na Twitterze sprzed kilku dni. Jak widać – w każdym wieku można grać i jak kiedyś trafię do domu starców, to też może będę miał okazję nadrobić wszystkie gry na Switcha i Nintendo DS 😉
Źródło: Kotaku