Niższa sprzedaż na PC ze względu na Epic Games Store. Ale nie tylko

Pierwszy raz od wielu lat wydatki na gry na PC spadły rok do roku. Duża w tym zasługa Epic Games Store

Platforma sprzedażowa Tima Sweeney’a ma spore problemy i to znacznie większe, niż marudzący fandom. Właśnie ukazała się roczna estymacja wydatków na gry na platformie PC. I wynika z nich, że gracze wydali na nie mniej pieniędzy, niż w 2018. Wspominany tu wiele razy prezes firmy analitycznej NPD, Mat Piscatella, stwierdził że bitwa platform nie przyczyniła się do lepszej sprzedaży na PC i nie przysłużyła się klientom a szczególnie producentom. W sumie nic odkrywczego, trąbimy o tym od paru miesięcy. Bojkot graczy, skierowany w stronę exclusive’ów i bardzo agresywnej polityki Epica widocznie przyniósł efekt. Odkładają oni w czasie kupno gry do czasu, aż ukaże się na GOG albo Steam. Rok 2019 był rokiem najbardziej okupowanym przez exclusive’y Epica. Dopiero pod koniec roku zaczęły wygasać pierwsze umowy na wyłączność, więc wszystko się składa w jedną całość.

 

Epic ma zatem spory problem. Wielu twórców skuszonych pieniążkami od EGS, postanowiło „się sprzedać”. Wszystkie przecieki i dane wskazują na to, że gry na Epic zarabiają ułamek tego, co mogłyby zarobić na innych platformach. Bajki Sweeney’a można zatem wsadzić wiadomo gdzie. Twórcy i wydawcy coraz mniej się na nie nabierają. Wystarczy zresztą spojrzeć na powyższy filmik. Obecnie planowane exlusive’y wyglądają w większości jak gry na iOS, niż pełnoprawne PC. W porównaniu do tytułów z 2018/2019 jest bardzo słabo. Wydawcy (poza Gearboxem, który jest firmą bez kręgosłupa moralnego) nie chcą ryzykować uszczerbku zarówno finansowego jak i wizerunkowego. I po co to było Panie Sweeney? Trzeba było zrobić sklep i przyciągnąć twórców w inny sposób a nie narzucać klientom dyktaturę. Rozwiązań było mnóstwo, np. 100% profit ze sprzedaży albo stworzenie jakiegoś programu wsparcia dla obiecujących indyków.

Bądźmy ucziwi – nie tylko wina Epica

xbox oriaccess

Ale pisanie, że to tylko wina Epic Games Store byłaby bardzo nierzetelną informacją. Bardzo duży wkład na pewno miał tegoroczny rozkwit usług abonamentowych na gry, np. Xbox Game Pass, EA Origin Access, itp. Za cenę jednej gry miesięcznie (a często nawet mniej), otrzymuje się dostęp do znacznie pokaźniejszej biblioteki tytułów, a w wyższych pakietach – nawet przedpremierowo. Do tego nie trzeba się zobowiązywać. Sam tak zrobiłem kilka razy – płacę abonament kilkanaście/-dziesiąt złotych, gram w co mnie interesuje i anuluję subskrypcję. Znacznie tańsze, niż kupowanie każdej gry z osobna, nawet na przecenach. Minus jest taki, że nie posiadam gry na własność ale po wznowieniu abo, znów mogę w nią grać. Wreszcie doczekaliśmy się czasów, kiedy cyfrowe gry faktycznie kosztują mniej, tak jak nam obiecano lata temu, gdy bojkotowaliśmy Steama. W 2020 roku wydatki na gry niemal na pewno wystrzelą. Nowe konsole, masa ostatnich tytułów AAA na obecną generację – będzie w co grać i na co wydawać.

Źródło: GameRant