Twórca Death Stranding nie wie jednak, czy postawić na tworzenie gier, anime, a może mangi.
Kojima Produkctions skończyło już cztery lata. W tym czasie udało się temu zespołowi wydać naprawdę wyjątkową grę. Death Stranding można nie lubić, jednak lepsza jest zawsze gra, która wywołuje debaty i zapada w pamięć, niż ta, która jest po prostu „dobra”, a po chwili o niej zapominamy. Nic dziwnego, że cały branżowy świat patrzy teraz Kojimie na ręce i pyta „co dalej?”. Takie właśnie pytanie zadali dziennikarze z Famitsu. Mieli oni okazję porozmawiać nie tylko z Hideo Kojimą, ale również Yoji Shinkawą – artystą grafikiem w Kojima Productions (ten od baaardzo charakterystycznej kreski, którą kojarzy każdy fan MGS-ów).
Co prawda nie poznaliśmy żadnych twardych konkretów, ale dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy o przyszłości Kojimy i jego studia:
- Kojima chce tworzyć mechy. Duże mechy i dużo mechów. W serii Metal Gear Solid mógł sobie na to pozwolić, ale od kilku lat raczej nie miał ku temu sposobności. Wiecie, musiał poprawiać mechanikę chodzenia i wzorstu grzybów.
- Te mechy wcale nie muszą być w grze. Jako zapalony fan kinematografii Kojima nie kryje się z tym, że sam stworzyłby jakieś dzieło. Ot, anime z mechami. A za design odpowiadałby Shinkawa.
- Jak nie pyknie z anime, może być też manga. Z mechami.
- Kojima Productions ma też na tapecie kolejne gry, aczkolwiek trudno mówić, że mają one w ogóle status projektów. To bardziej pomysły latające jak wolne neutrony.
- Jedna z gier miałaby być kolejną dużą i ambitną produkcją.
- Kojima zastanawia się również nad mniejszymi dziełami, dystrybuowanymi epizodycznie, bądź jako gry-usługi.
Na koniec Kojima przyznał, że trzyma kciuki za przyszłość Death Stranding (wersja PC wciąż przed nami!), a mieszane opinie pokazały mu, że nie wszystko w tej produkcji było takie, jak powinno. Następnym razem się uda. Albo modderzy zabiorą się za Death Stranding. Ostatnio już pokazali, jak świetnie radzą sobie z Dragon Ball Z: Kakarot.