Jakiś czas temu w sprzedaży w polskiej wersji językowej można było dostać grę Nations (czy po naszemu Wojna Narodów). Była to nieco bardziej lajtowa alternatywa dla Cywilizacji: Poprzez Wieki. Niestety, ku memu zdziwieniu, nie przyjęła się jakoś specjalnie dobrze na rynku. Ja osobiście ten tytuł bardzo lubiłem (ba, nawet udało mi się go niedawno odzyskać), więc nie będzie chyba zaskoczeniem fakt zakupu przeze mnie wersji kościanej.
Zawartość
Pudełko Nations: The Dice Game nie jest jakoś przesadnie duże, ale za to całkiem nieźle wypchane. Mamy więc dość grube planszetki graczy oraz sporo używanych podczas gry kafli wydarzeń i progresu… chociaż graficznie nie porywają. Mamy naprawdę ładne, dedykowane kostki. Nawet miejsce na karty pomocy się znalazło. Czego chcieć więcej? Ja wiem, ale o tym będzie później 🙂
Zasady (skrót)
Nations: The Dice Game jest w gruncie rzeczy bardzo prostą grą. Po przygotowaniu rozgrywki każdy z graczy rzuca swoimi kosteczkami przygotowując swoją pulę zasobów na daną rundę. W swojej turze podczas rundy gracz może rozegrać jedną z trzech akcji.
Pierwszą z nich jest możliwość przerzutu dowolnej liczby swoich kości. Nie jest to jednak akcja darmowa, specjalny żeton (lub później umiejętności) musi zostać wykorzystany w tej akcji.
Drugą akcją jest zakup jednego z kafli z planszy „progresu”. Koszt kafli progresu jest różny w zależności od rzędu, który zajmują (od 1 do 3) oraz od rodzaju kafla. W zależności od rodzaju za kafel zapłacimy złotem lub siłą. Zakupione kafle umieszczamy na własnej planszetce gracza w wyznaczonych miejscach lub obok planszy. W przypadku cudów świata na początku kładziemy go na planszetce by zaznaczyć, że dopiero zaczynamy jego budowę.
Trzecią akcją jest właśnie budowa cudu świata. Po opłaceniu kosztu budowy kładziemy cud poza planszetką i możemy teraz korzystać z jego mocy. Jeśli nie chcemy bądź nie możemy wykonać żadnej akcji to pasujemy i nie będziemy mogli już wykonać żadnej akcji w tej rundzie.
Jeśli wszyscy gracze spasują to przechodzimy do punktowania na koniec rundy. Dostajemy punkty na przewadze na torze wiedzy oraz za żywność i siłę (jeśli spełnimy wymagania z kafli). Rozgrywka w Nations: The Dice Game toczy się przez 4 tury, po czym następuje finalne punktowanie.
Co mnie grzeje
Może po zasadach niespecjalnie to widać, ale Nations: The Dice Game to gra bardzo prosta i bardzo szybka. Ogarnięcie zasad trwa dosłownie parę chwil, po kilku ruchach właściwie nikt przy stole nie miał problemów z grą. Ruchy trwają dosłownie parę chwil, nie ma żadnego zamulania przy stole. Według instrukcji gra trwa od 10 do 15 minut na gracza i myślę, że po kilku partiach w Nations: The Dice Game gracze będą często bić dolny limit.
Drugą rzeczą, która mnie przekonuje, to całkiem niezłe zarządzanie losowością. Jasne, rzucamy sobie kostkami i to potrafi nam ustawić daną rundę… ale nie jesteśmy kompletnie bezbronni. Mamy możliwość przerzucania naszych kostek, wprawdzie na początku tylko raz na rundę, ale zawsze. Na późniejszym etapie, z większą ilością kości, każdy przerzut jest wart coraz więcej. Oprócz tego, nie traktując tego jako akcję, możemy w każdym momencie poświęcić na daną rundę dwie nieużyte kości na wymianę na złoto, pożywienie lub kamień (potrzebny do budowy cudów). Ostatnią rzeczą lekko umilającą życie są żetony surowców – dzięki czemu mamy właściwie zawsze pewny dostęp do pewnej ilości surowców.
Warto też zaznaczyć, że Nations: The Dice Game naprawdę nieźle się skaluje. Na 2 i 3 osoby gra się naprawdę świetnie, na 4 też nie najgorzej, chociaż tutaj już mnie lekko boli dość duże ograniczenie w planowaniu – zanim będziemy mieli szansę na kolejny ruch to sytuacja w stole zdąży się drastycznie zmienić. Co ciekawe mamy tu też tryb solo. Nie jest on może jakiś mega wyrafinowany, ale z braku laku można w niego zagrać bez zażenowania.
Neutralnie
Nie jestem do końca przekonany do przepychania się na torze „wiedzy” za pomocą książek. Jasne, zdobywamy tak trochę punktów co turę, ale nie zawsze jest to dla mnie warte zachodu. Mam jednak wrażenie, że pozostałe kości są jednak nieco „lepsiejsze” niż niebieskie z książkami. Sytuacja zmienia się nieco wraz ze wzrostem liczby graczy, jednak jakoś nie przemawia do mnie ta mechanika. W podstawowym Nations walka na torze była jednak bardziej istotna.
Co mnie ziębi
Właściwie mogę się przyczepić do trzech rzeczy. Pierwszą z nich jest losowość… i to wcale nie ta wynikająca z kości. Tą, jak wspomniałem wyżej, możemy sobie choć częściowo ogarnąć. Niestety na to, który kafel trafi do jakiego rzędu już nic nie poradzimy. Dobrze pamiętam sytuację z jednej rozgrywki w 3 osoby – w ostatniej rundzie każdy z nas zrobił dosłownie po 2 ruchy, ponieważ w wysokich rzędach wylosowaliśmy same kafle cudów świata… których nikt nie był w stanie wybudować właśnie przez koszta. Dość marnie to wygląda niestety. Wiem, że klasyczna Wojna Narodów też miała czasem z tym problem, ale tam jednak to aż tak bardzo nie bolało.
Drugim minusem, wynikającym z prostoty gry, są same kafle, a właściwie ich moce. Nie mamy tu żadnych mocy, żadnych ciekawych kombosów. Ot kupiłeś ulepszenie, dostajesz więcej/lepsze kostki. I tyle. Nic specjalnie ciekawego, nic finezyjnego. Troszkę słabo, zwłaszcza że gra jest prosta jak budowa cepa i nie zaszkodziłoby jej troszkę skomplikowania.
Ostatni problem wiąże się z poprzednim – samych kafli też jest mało. Na każdą rundę mamy ich 15, z czego do gry wchodzi max 12. Jest ich po prostu za mało, a jeśli połączymy to z problemem nr. 2 to niestety wyjdzie nam na to, że Nations: The Dice Game stanie się dość szybko grą powtarzalną.
Dobre?
Mimo całego mojego marudzenia Nations: The Dice Game to naprawdę niezła gra, tylko może odrobinę za prosta. Sama rozgrywka jest szybka, przyjemna i łatwa do wytłumaczenia. Dlatego tym bardziej szkoda, że mamy tu tak naprawdę niewiele zawartości. Z tego co się zorientowałem dodatek nieco rozwija koncepcję… szkoda tylko, że bardzo ciężko jest go dostać. Niemniej dla mnie Nations: The Dice Game to przynajmniej mocne 6.5/10 i to tylko ze względu na skromne zróżnicowanie.
Recenzja na podstawie egzemplarza własnego