Kurz po ostatniej prezentacji PlayStation 5 opadł i znamy już praktycznie wszystkie Jopki w rękawach, jakie miało zarówno Sony jak i Microsoft. Miałem podsumować, jak obecnie prezentują się nadchodzące konsole 9. generacji, ale w zasadzie nie ma czego porównywać. Bo Sony wypada wyjątkowo fatalnie w tym zestawieniu
Jesteśmy już po praktycznie wszystkich najważniejszych prezentacjach konsol nowej generacji. Mało prawdopodobne, że Sony lub Microsoft pokażą jeszcze coś niezwykłego. Wiemy już praktycznie wszystko o obu urządzeniach. I ogólny zarys przedstawia się dla Sony dość źle. Może w gąszczu newsów, hype na nowe gry i sensownego progu cenowego samych konsol tego tak nie widać, ale Sony ma bardzo poważny problem. Głównie samo ze sobą.
Marketing
Nie powiem tu nic odkrywczego, ale Sony poległo kompletnie, jeżeli chodzi o marketing PS5. Brak informowania graczy, martwa cisza trwająca nawet miesiące, rozczarowujące prezentacje. I trudno mi ciągle uwierzyć w to co widzę, a najbardziej w fakt że Sony kompletnie nic sobie z tego nie robi. Po prostu robi swoje, zasłaniając uszy na krytykę i to że konkurencja zaskarbiła sobie serca graczy i uwagę całej rzeszy potencjalnych, nowych klientów. Że to nie ma wpływu na sukces konsoli? No to cofnijmy się do 2012 roku.
Sony oraz Microsoft prezentują swoje konsole 8 generacji. Xbox ze swoim fatalnym podejściem do „dekodero-konsoli” jaką miał być Xbox One i niezwykle sztywnymi prezentacjami robi z siebie pośmiewisko. Xboxowi potrzebne będą radykalne zmiany kadrowe, zmiana strategii i lata optymalizowania Xboxa One, aby wreszcie przekonał do siebie graczy. Tymczasem Sony nie tylko wyśmiewało konkurenta, ale prezentowało luźne podejście, z którymi gracze się utożsamiali. Od miłośników gier dla graczy – For the Players. Do dziś pamiętam, jak Xbox poświęcił na swojej prezentacji kilkanaście (albo i kilkadziesiąt) minut, żeby wyjaśnić, jak odprzedawać i wypożyczać używane gry. Tymczasem ekipa Sony zrobiła 20 sekundowy filmik „Official PlayStation Used Game Instructional Video”, który zamieszczam poniżej.
Krótko, z jajem, pro-kliencko – wiele osób (w tym i ja) twierdzą, że Sony wygrało całą 8. generację tym 20 sekundowym filmikiem. Tylko śladu po tym Sony już kompletnie nie ma. Mamy nieme prezentacje gier, osobistości mówiące nam za każdym razem to samo – jak kochają fanów i swoje gry. Ciągle to samo – do takiego stopnia, że na naszych live-reaction kompletnie olewamy to, co mają nam te głowy do powiedzenia. Spotkania poranne w korporacjach wzbudzają więcej emocji, niż to co Sony pokazuje na zapowiedziach.
Żeby bardziej zobrazować, jak fatalnie wygląda teraz Sony wystarczy że zadam 2 pytania: „Widziałeś pierwszą prezentację PS5?” a jak ktoś odpowie twierdząco, to kolejne „A co zapamiętałeś z niej, poza samą konsolą?” – no właśnie. I nawet jeśli prezentacje Xboxa One były marne, to przynajmniej zapadały one w pamięć. Nie mogę tego powiedzieć o żadnej prezentacji Sony w ostatnim roku.
Żadna z prezentacji PlayStation 5 nie zapadła mi w pamięć. Pójście na suche pokazy trailerów to na pewno korzystniejsza kosztowo, ale fatalna PR’owo zagrywka. Xbox pokazał, że się da i pandemia nie jest wymówką do tworzenia nudnych prezentacji.
Lineup i marna odpowiedź na Game Pass
O tym, że w pierwszych miesiącach obecności nowego PlayStation nie ma w co grać, każdy chyba doskonale wie. Wygląda to tak samo od pierwszej generacji GrajStacji i nic w tym zaskakującego. Jednak skupić się tu chciałbym na zaprezentowanym PlayStation+ Collection. Nie mam zielonego pojęcia, do kogo jest ona skierowana. Każdy, kto posiadał PS4 miał ją właśnie dla gier, które planują do tej paczki wrzucić. Fakt – Sony nie ma aż takich możliwości jak Microsoft ze swoim GamePassem i lepiej mieć taki pakiet, niż go nie mieć.
- Astro’s Playroom
- Demon Souls
- Destruction All Stars
- Marvel’s Spider-Man: Miles Morales
- Sackboy: A Big Adventure
- Assassin’s Creed: Valhalla
- Cyberpunk 2077*
- Call of Duty: Black Ops – Cold War*
- Devil May Cry 5: Special Edition
- Destiny 2: Beyond Light
- Godfall
- Fornite
- Watch Dogs Legion
PlayStation Plus Collection:
- Battlefield 1
- Batman: Arkham Knight
- Bloodborne
- Days Gone
- Detroit: Become Human
- Fallout 4
- Final Fantasy 15
- God of War (2018)
- Infamous: Second Son
- Monster Hunter World
- Mortal Kombat 10
- Persona 5
- Ratchet and Clank
- Resident Evil 7
- The Last of Us: Remastered
- The Last Guardian
- Uncharted 4: A Thief’s End
- Until Dawn
Widać też, że Sony ma na 9. generację jeden tylko pomysł – exclusive’y. Nie postarano się nawet o żadne dropy, dodatki, partnerstwo z np. Ubisoftem (które ma takie same abonamenty jak EA). Jeżeli Sony nic więcej nie dorzuci, to wartość w porównaniu do Xbox Game Pass jest dość marna. Jak już jesteśmy przy wartości, to przejdźmy do…
Ceny gier – chyba na głowę ktoś upadł
Trend, który zapoczątkowało Take Two (pisaliśmy w tym newsie), podchwyciło i przebiło Sony. Na nową generację, Sony chce policzyć sobie dodatkowe 10$ na premierach i z jakiegoś chorego powodu, aż 20€(!) w Europie. Oznacza to tyle, że europejskie ceny gier na PS5 będą znacznie wyższe od tych amerykańskich. I to pomimo faktu, że Euro jest więcej warte od Dolara Amerykańskiego. Jako że wszystkie kraje Unii Europejskiej działają na wspólnym rynku, marna szansa że dostaniemy gry taniej, więc taki Demon’s Souls czy Destruction AllStars będą w Polsce kosztowały 349-379zł na premierę…
I nie, nie ma innego powodu, niż chęć zarobienia więcej przez Sony i wymówka „Że tera to gry się drożej robi” jest po prostu nieprawdziwa. Jest to jedno z największych kłamstw, powtarzanych przez korporacje produkujące gry. Fakt – gry robią większe zespoły i dłużej, ale gier sprzedaje się nieporównywalnie więcej. Silniki ewoluowały do takiego stopnia, że sporą część pracy wykonują automatyzowane algorytmy. Tak, jestem świadom, że pewnie więcej pieniędzy się poświęca np. na grafików, ale te koszty są przesuwane. Np. wcześniej armia developerów tworzyła silnik gry – teraz są gotowe i jedynie odpowiednio optymalizowane, można więc więcej zasobów skierować np. do grafików i animatorów. Spadły też koszty dystrybucji (które Sony w grach swoich ma zerowe) i nadal obowiązuje 30% prowizja za każdą sprzedaż na platformie.
No i sam fakt, że Demon’s Souls – gra która jest remake’iem ma kosztować pełną, a nawet wyższą cenę, niż całkowicie nowa gra na obecną generację – świadczy że nie ma innego argumentu za podwyżką cen, niż „bo jest okazja teraz to zrobić”. Do takiego remake’a połowa gry już w zasadzie jest skończona na starcie. Projekty poziomów, bronie, wrogowie, fabuła – co więc pochłonęło aż tyle pieniędzy, że trzeba za Demon’s Souls płacić więcej, niż za np. taki God of War? Chyba że devkity PS5 kosztują 10 mln$ za sztukę… Podobnie sprawa się ma z podwyżką cen gier sportowych, a nawet nie wspomniałem, że i Sony, jak i producenci gier najwięcej zarabiają na mikropłatnościach.

Jeżeli nadal ktoś broni tych cen, to może łatwiej – za 159,99zł mam w Game Pass dostęp do ponad setki gier, zarówno na PC jak i konsolę, w tym wszystkie nowe gry od Microsoftu… przez 3 miesiące! A na święta dojdzie jeszcze kolekcja z EA Pass. Za wspomniane wcześniej Demon’s Souls i Destruction AllStars jestem w stanie kupić sobie rok abonamentu Game Pass i jeszcze zostanie stówka, za którą mogę sobie kupić parę gier na przecenach, które ograć chciałem, ale w GP nie było. Sony samo na siebie ukręciło tym ruchem bat.
I pozostaje pytanie – dlaczego?
Wiele osób, w tym ja, zadają sobie pytanie – dlaczego właściwie Sony idzie na (praktycznie pewną) przegraną? Jak to się stało, że z najlepszej firmy „For the Players” zmieniło się w sztywną, korporacyjną papkę z kijem w d**ie po same gardło? Co się zmieniło? Otóż – jak sobie przypomniałem – całkiem sporo. W zeszłym roku Jim Ryan, został CEO Sony Interactive Entertainment (który odpowiada za PlayStation), zastępując John (Tsuyoshi) Koderę i jednocześnie centralę Sony Interactive Ent. przeniesiono do Kaliforni. Na początku tego roku z kolei, dział operacji SIE trafił do europejskiego oddziału. Dotychczas światowe oddziały SIE były odpowiedzialne głównie za siebie – teraz to europejski decyduje o wszystkim. Więc cały marketing, prezentacje, kontakty z firmami trzecimi, etc. są prowadzone przez SIE Europe. I wszystko wskazuje na to, że był to błąd.

Włodarze SIE Europe zdają się iść z przekonaniem, że PlayStation nie ma konkurencji i nic nie jest w stanie jej zagrozić. Sprzeda się samo, bo marka broni sama siebie. Dlatego niewiele robią sobie z poczynań Xboxa i brną w swoje, nie robiąc przy okazji praktycznie nic. Ale jak mawia stare porzekadło „Pycha kroczy przed upadkiem” i obawiam się, że jeżeli Sony dalej będzie prezentować takie podejście, to możemy być świadkami ostatniej konsoli PlayStation w dziejach.
Czy Sony przegra 9. generację konsol?
Jeżeli SIE nic nie zmieni, to tak. Na początku PS5 sprzeda się nieźle, ale „hype-train” to jakieś 20mln pierwszych, sprzedanych konsol. Mogę śmiało stwierdzić, że same exclusive’y, do tego w większości czasowe, będą stopniowo wytrącać argumenty, aby posiadać PS5. Z drugiej strony, Sony już pokazało przy PlayStation 3, że jest w stanie wyjść obronną ręką nawet z naprawdę złej sytuacji. Na ten moment PlayStation 5 powtarza wszystkie błędy swojego dziadka PS3 i dorzuca szczyptę nowych od Xboxa One. Tylko tym razem naprzeciwko niego nie stoi średni konkurent, którego się kupowało „bo taniej i nic lepszego nie ma”. Naprzeciwko PlayStation 5 stoi świetnie przygotowany, doświadczony wojownik, który od samego początku atakuje z pełną mocą. Pytanie czy drogie i skomplikowane w produkcji PlayStation 5 będzie w stanie to wytrzymać.
Nie zrozumcie mnie źle – ja naprawdę chcę się nahajpować na nowe PlayStation. Ale po prostu nie mam na co. Starałem się sobie powtarzać, że na pewno jeszcze coś pokażą i PS5 jeszcze będę chciał posiadać. Niestety, ale na ten moment czuję bardziej jedno wielkie rozczarowanie, niż ekscytację. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że to samo Sony ciągle mi powtarza „Nie spodziewaj się nie wiadomo czego. Nie mamy nic kosmicznego. Ale pad fajny i audio i SSD”. Nie tędy droga… Może za 3 lata…