Jesteśmy krok od oficjalnego uznania Stadii za porażkę. Zanim to się jednak stanie, usłyszymy jeszcze wiele ciekawego na jej temat
Im wyżej postawione osobistości na jakiś temat się wypowiadają, tym ciekawiej. A tutaj mamy do czynienia nie z byle kim. Strauss Zelnick, prezes Take Two Interactive (tak, to oni wydają m.in. Borderlands i GTA) na konferencji Bernstein Annual Strategic Decisions nie krył rozczarowania platformą Googla. Przypomnimy tylko, że Take Two wsparło uruchomienie Stadii trzema grami z ich portfolio, w tym Borderlands 3.
Uruchomienie Stadii było powolne. Myślę, że za dużo naobiecywano, co ta technologia może dostarczyć i efekt końcowy rozczarował konsumentów
Jest to potwierdzenie tego, o czym pisaliśmy wielokrotnie. Każdy, kto chociaż trochę orientuje się w obliczeniach chmurowych, szybko orientował się, że obiecanki Googla są z kosmosu. O technologicznych aspektach Stadii nawet nie ma co dyskutować – wiadomo, że to po prostu słabo działający serwis. Znacznie ciekawiej wygląda dalsza wypowiedź Zelnicka:
(…)Stadia nie stała się nowym rozdającym, którym rzekomo miała być. (…) Całe przekonanie o tym [że streaming zmieni świat gier – dop.] wynikało z założenia, że było mnóstwo ludzi, którzy naprawdę interesowali się interaktywną rozrywką, naprawdę chcieli za to zapłacić, ale po prostu nie chcieli mieć konsoli. Nie jestem pewien, czy to założenie miało jakiekolwiek podstawy.
Stwierdzić „kopanie leżącego” to naprawdę za mało w tym wypadku. Ale jest tu też aspekt osobisty – Zelnick od zawsze był dość krytyczny w stosunku do abonamentów (typu GamePass) i widział nadzieję w platformach streamingowych. Klapa Stadii jest też dla niego częściowo osobistą porażką (szczególnie że abonamenty odnoszą sukces, a streaming kuleje), czemu dał upust. Da się też wywnioskować z jego wypowiedzi, że ma Googlowi za złe zmarnowanie potencjału platformy przez wyjątkowo nieudany model biznesowy.
A zegar tyka…
Chociaż Zelnick nie powiedział tego wprost, to wniosek nasuwa się jeden – Google naobiecywało i nakręciło makaron na uszy wydawców, jaka to ich platforma nie będzie wspaniała. I że pozwoli im zwiększyć bazę klientów, wprowadzając nową platformę. Prawda jest jednak bardzo brutalna – osoby skłonne zapłacić za granie, po prostu mają już sprzęt do grania (konsola czy PC).
Cała reszta relaksuje się na telefonach albo wpada do znajomych na kanapowe granie. Nie ma żadnych tłumów „osób, które chcą płacić za gry, ale nie chcą mieć konsoli”. To założenie wzięło się z dziwnego przekonania, że każdy człowiek na świecie chce grać. Nie, nie każdy chce grać – i ma do tego absolutne prawo. Google nikogo swoimi przekonaniami do tego nie zmusi.
Tymczasem wg statystyki, do zamknięcia Google Stadii zostało 1265 dni
Źródło: Gamespot