Recenzja Samurai Warriors 5 – Musou w nowej odsłonie

Gry Musou kojarzą mi się z jednym – muzyczka w menu Warriors Orochi. A tak serio – lekko nie rozumiem tego gatunku. Młócenie tysięcy wrogów i okazjonalne walki z mini/bossami. Nadarzyła się jednak okazja, aby sprawdzić jak gatunek ewoluował.

Pomijając już kwestię Warriors Orochi, to gry Musou średnio mnie interesowały. Można było pośmiać się z przesadzonych cutscenek, zwariowanych koncepcji oraz historii. Samurai Warriors 5 nieco zrywa z tą historią i – w mojej opinii – wyszło mu to zdecydowanie na dobre. Ale nie będę się tu rozpisywał ogólnikami – zapraszam do recenzji.

Tryby i rozgrywka ogólna

Samurai Warriors 5 zabiera nas do ery Sengoku. Tym razem nie będziemy ogrywać po kolei kampanii wielu frakcji, a podążać będziemy historią Nobunagi Ody i jego kampanii ku zjednoczeniu Japonii. I o ile samo podłoże historyczne jest prawdziwe, to wydarzenia z gry już niekoniecznie. W grze dostępne są dwa główne tryby Musou i Cytadela. Tryb Musou, to znany wszystkim fanom tryb. Cytadela, to po prostu obrona bazy.

SAMURAI WARRIORS 5 musou attack

Tryb Musou jest jednocześnie kampanią. Ta dzieli się na 6 rozdziałów, z czego każdy z nich na kilka misji głównych i kilka w pełni opcjonalnych. Po odblokowaniu 4 rozdziału, rozegrać możemy fabułę ponownie, jednak z perspektywy Mitsuhidy (towarzysza i „rywala” Ody). Całkiem ciekawe zagranie i przy okazji przedłuża nam całą zabawę z grą.

SAMURAI WARRIORS 5 fight1

Cytadela to dodatkowy tryb, w którym bronimy bazy przed kolejnymi falami wrogów i bossami. Urozmaicono go o dodatkowe zadania (np. eskortuj inżyniera, uratuj wieśniaków, etc.), jednak to chyba najsłabszy element gry. Nie dlatego, że czegoś mu brakuje – dodatkowy tryb to zawsze duży plus. Ale niestety granie w Cytadelę jest niezbędne, aby sensownie kontynuować fabułę i ulepszać postacie. Zdobywamy w nim zasoby, potrzebne do rozbudowania naszego pałacu, bez których nie ulepszymy broni czy postaci. Niestety, takie wymuszenie nie bardzo mi przypadło do gustu. Na szczęście rozgrywki w trybie obrony są dość krótkie i nie musimy rozgrywać ich wiele, aby wypoziomować postacie do poziomu, który pozwoli nam przejść grę.

SAMURAI WARRIORS 5 map

Elementem wspólnym dla obu trybów w Samurai Warriors 5 jest znacznie większy nacisk na taktykę. Sytuacje na mapach są bardzo dynamiczne, często jesteśmy zaskakiwani jakimiś nagłymi wydarzeniami. Super sprawa, szczególnie gdy kierujemy kilkoma postaciami. Możemy drugiej postaci rozkazać na pozostanie w konkretnym miejscu i przełączyć się, aby szybciej zrealizować inny cel. Szkoda, że twórcy, Omega Force, nie zdecydowali się na większe rozbudowanie tej funkcji, ale i tak jest nieźle. Najlepiej (jeśli macie możliwość) rozgrywać jest oczywiście we dwóch – tak, jest tutaj działający split-screen.

Graficzne i muzyczne elementy

Graficznie Samurai Warriors 5 jest zrealizowany rewelacyjnie z jednym „ale”. Design i styl graficzny są wręcz fantastyczne. Efekty, animacje i sama walka wyglądają przecudownie. Stylizowana grafika naprawdę jest przepiękna i przyjemnie się na nią patrzy. I bardzo mocno z tym pięknem gryzą się tła i mapy. Są one wręcz masakrycznie nieciekawe, co psuje ogólny efekt. Ale w sumie mało się też na nie podczas gry patrzy.

SAMURAI WARRIORS 5 cutscene1

Dźwięk to już inna para kaloszy – wreszcie nie ma tej cringe’owej elektronicznej muzyki, która do samurajów pasowała jak pięść do nosa. Wreszcie przygrywają klimatyczne tematy muzyczne (chociaż nie zawsze). Ogólnie cringe’u, którymi poprzednie części ociekały, jest tutaj znacznie mniej, co jest oczywiście na plus.

Rozgrywki ciąg dalszy – bardziej szczegółowo

Sam gameplay też zasługuje na pochwałę. Jak już wspomniałem – gra wymaga od nas niezłego map-awarness, żeby wypełnić wszystkie zadania. Do tego walka jest bardzo przyjemna. Do dyspozycji mamy 4 ultimate’y, combosy i mnóstwo bohaterów, z czego większość dysponuje kompletnie innymi atakami. Zdarzają się kopiuj-wklej (szczególnie dla postaci, które używają tych samych broni), jednak różnorodność jest na tyle duża, że narzekać nie będziemy. Wspomniałem już, że każda postać ma własne drzewko rozwoju? No to wspominam teraz – poza oczywistymi ulepszeniami w stylu „+15 obrona”, drzewka odblokowują też ataki specjalne.

SAMURAI WARRIORS 5 horse

Jedyne, do czego można się przyczepić, to wierzchowce. Nieprzyjemnie się na nich walczy i używam ich tylko i wyłącznie do szybszego przemieszczania po mapie.

Ponarzekać na coś też trzeba

Jest recenzja Klapshteina, to i musi być narzekanie. Najbardziej chyba na pracę kamery – gdy przytulimy się do ściany, albo walczymy z kimś na zboczu wzgórza, to kamera kompletnie nie wie co ma robić i patrzymy na otoczenie, albo w ziemię. O tłach wspominałem już przy okazji grafiki, więc nie będę się tu powtarzał. Ostatnim, co mi przeszkadza są dialogi podczas bitwy. Czasami są dość istotne, jednak mieszają się z losowymi okrzykami kierowanej przez nas postaci. Tak samo wygląda sprawa, gdy spotkamy jakiegoś przeciwnika. Zanim skończy biadolić, często jest już martwy i wpada nam zadanie na zabicie go nawet minutę po tym, jak już gryzie ziemię.

SW5 double musou

No i powtarzalność – niestety jest to problem nie do obejścia w grach gatunku Musou. Każda główna misja to praktycznie to samo – siekamy setki, jeśli nie tysiące mobów, pokonujemy pobocznych mini-bossów, aby na końcu stoczyć walkę z ostatnim bossem. Ale nie czujemy znużenia. Twórcy bardzo wiele się napracowali, aby misje urozmaicić. Czy to zwrotami akcji, misjami typu eskorta. Samurai Warriors 5 to odsłona Musou, przy której zdecydowanie najmniej ziewałem. Wracając do narzekania – przejmowanie baz i pokonywanie oficerów na mapach wydaje się dawać za mało. Praktycznie nie ma sensu pokonywanie większej ilości Kapitanów Koszarów, gdyż i tak zaleje go fala wrogów i długo nie postoi. Szkoda, bo wolałbym czuć na mapie faktyczny wpływ przez moje działania.

Kilka słów na koniec

Jak zatem widać – wad tych nie ma zbyt wiele. Koei i Omega naprawdę zdziałali bardzo wiele w tym gatunku. I musicie wziąć na tę całą recenzję jedną, wielką poprawkę – nie przepadam za grami Musou, a mimo to, naprawdę dobrze się w Samurai Warriors 5 bawiłem i nie nudziłem.

SAMURAI WARRIORS 5 wedding

Domyślam się, że dla fanów gatunku będzie to gra wręcz idealna, w której znajdą mnóstwo aktywności, świetne mapy, fantastyczną grafikę i muzykę, misje, postacie i rozwinięcie całego gatunku. Nadal widzę potencjał w gatunku i pole do rozwoju, ale piąta odsłona wojowników samurajów zrobiła ogromny krok w stronę perfekcji całego gatunku. Polecam z czystym sumieniem.

Grę testowaliśmy na PlayStation 5, w wersji PlayStation 4. Dziękujemy Koei Tecmo za dostarczenie egzemplarza do recenzji.