Jako że postanowiliśmy sobie, że stawiamy datę graniczną na roku 2013 (premiera PS4), wszystkie starsze gry będą trafiać do naszego nowego cyklu – Retrosekcja. Na pierwszy ogień idzie gierka, którą miałem ochotę odświeżyć od jakiegoś czasu…
Nie uciekniesz przed swoim przeznaczeniem
Prince of Persia swego czasu była bardzo uznaną marką. Najpierw mieliśmy nowatorskie jak na swoje czasy części z lat z przełomu lat 80-tych i 90-tych, a potem kapitalną trylogię piasków czasu. Szkoda, że później marka została niemal w całości wyparta przez Assassin’s Creed. I właśnie do najlepszej, moim zdaniem, części trylogii od jakiegoś czasu chciałem powrócić. Mowa oczywiście o Warrior Within.
Nie będę nikogo czarował – to nie pierwszy raz, kiedy w nią gram. Przeszedłem Warrior Within dobre 10 razy i za każdym razem bawiłem się przy nim świetnie. Jednak technologia idzie do przodu, a ja nie odpalałem jej od dobrych kilku lat. Aż sam byłem ciekaw czy daje rade.
Sam byłem narzędziem swojego upadku
W Piaskach Czasu nasz młody, nierozważny Książę uwolnił za namową podstępnego Wezyra wielkie zło. Ostatecznie udało mu się cofnąć czas i żadne z wydarzeń nie nastąpiło. Jednak każdy błąd ma swoją cenę – Książę jest tropiony przez Strażnika Czasu, potężnego Dahakę. I tak oto wyruszamy w podróż na Wyspę Czasu, aby zapobiec stworzeniu piasków i ocalić nasze życie.
2:57 – moment, po który wszyscy tu przyszli ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Fabuła porywająca może nie jest, ale całkiem zgrabnie trzyma się kupy. Za to klimat… o panie, to zupełnie co innego. Na każdym kroku widać przemianę, jaka nastąpiła w życiu bohatera. Zamiast kolorowych, wyjętych prosto z bajek widoków mamy dość ponurą, złowrogą okolicę do zwiedzania. Przeciwnicy wyglądają na bardziej krwiożerczych, a sam Książę nie jest już nierozważnym młokosem – przypomina raczej doświadczonego przez życie wojownika.
Słyszysz to?
Na ścieżkę dźwiękową zwracam uwagę głównie w dwóch przypadkach: albo jest strasznie irytująca, albo wpada w ucho. Warrior Within to zdecydowanie drugi przypadek. Ciężkie, metalowe brzmienie soundtracka idealnie zgrywa się z otoczeniem i sytuacją życiową Księcia Persji. Momentami aż człowieka ciarki przechodzą. Bez wątpienia Warrior Within łapie się do TOP10 najlepszych ścieżek dźwiękowych ever.
No dobra, a jak sama gra?
Warrior Within nówką sztuką (rocznik 2004) nie jest, więc zanim w ogóle grę odpaliłem to musiałem się nieco namęczyć. Przede wszystkim – zapomnijcie o rozsądnej rozdziałce, tego standardowo druga część trylogii nie obsługiwała. Udało mi się wprawdzie wygrzebać z neta sposób na Full HD, ale nie jest on idealny. Filmików zmiana nie uwzględnia.
Drugą rzeczą była obsługa pada od Xbox One. Coś się Warrior Within niespecjalnie lubi z triggerami i z jakiejś przyczyny miałem je wiecznie wciśnięte, więc trzeba było z nich zrezygnować.
Pierwsze wrażenia po tylu latach były troszkę chłodniejsze, niż się spodziewałem. Widać, że gra ma już swoje lata. Mimika postaci właściwie nie istnieje, otoczenie, o ile się przyjrzymy, jest już miejscami kanciaste. Na szczęście sterowanie nadal sprawia bardzo dobre wrażenie i większej drętwoty nie uświadczymy. Dzięki temu po kilku minutach grania właściwie nie zwracamy już uwagi na lekką nieświeżość grafiki.
Jak to wygląda mechanicznie?
W gruncie rzeczy gameplayowo Warrior Within nadal się broni. Mamy tu sekcje zręcznościowe przeplatane walką. Walka nadal prezentuje się dość przyzwoicie – mamy do dyspozycji około 60 ruchów do walki jedną bronią, dwiema oraz umiejętności Piasków jak spowolnienie czy..hm… berserker mode (czy jak to inaczej nazwać). Na obecne standardy jakiegoś większego wrażenia nie robi, ale zabranie przeciwnikowi miecza i urżnięcie mu nim głowy nadal wywołuje u mnie samoistny uśmiech.
Za to sekcje zręcznościowe nie zestarzały się właściwie w ogóle. Te bardziej wymagające momenty naprawdę potrafią napsuć człowiekowi krwi i dobry timing to podstawa. Na szczęście zarówno w walce, jak i przy pokonywaniu przeszkód mamy pod ręką moce Piasków – cofanie oraz spowolnienie czasu.
Czy w grze są jakieś babole? Jeszcze jak. Wiecie, dlaczego pierwsza sekcja (do pierwszego portalu) jest jedną z najtrudniejszych w grze? Bo nie mamy jeszcze cofania czasu. A Książę potrafi z czapy odbić się od przeciwnika i spaść w przepaść. Albo kamera zmieni się w najmniej spodziewanym momencie przez co zdarzy nam się minąć z celem. Witamy w erze PS2 #takbyło. Kilka razy zdarzyło mi się, że przeciwnik dziwnie zmienił położenie… no cóż, tego nie unikniemy. Zdarzają się problemy z synchronizacją dźwięku w przerywnikach filmowych. Warto też wspomnieć o backtrackingu – nie każdy jest fanem tego rozwiązania.
The Dahaka! It has found me here.
Te wszystkie błędy, problemy ze sterowaniem i kamerą mają jednak swój urok. Zwłaszcza kiedy spierd..a się przed nieśmiertelnym skurkowańcem, który zabija Księcia jednym dotknięciem. Nie ma co się oszukiwać – ucieczka przez Dahaką podnosi poziom adrenaliny i daje cholernie dużo satysfakcji. Aż szkoda, że potwór pojawia się tak rzadko. Teraz już jestem nieco starszy, więc takiego wrażenia nie robi, ale za gówniaka za pierwszym razem mało nie narobiłem w gacie podczas pierwszej ucieczki. Ah, jaki mi tego brakuje w nowszych grach.
Przyjęcie przez świat
Cała trylogia Piasków jest przez graczy bardzo ciepło wspominana, ale w dniu premiery aż tak różowo nie było. Oceny między 6 a 8/10 szału nie robią, przy obecnym standardzie oceniania uznałbym to nawet za padaczkę. Wydaje mi się, że ludzie niezbyt przychylnie spoglądali na przejście z baśni „Alladin style” w ciężką, brutalną rzeź Warrior Within. A szkoda, bo ten złowrogi klimat jest tym, co niezmiennie w „dwójeczce” zachwyca.
Jak to wygląda w 2020
Jeśli przemęczymy się z pewnymi niedogodnościami (pad), przełkniemy niektóre bugi i pracę kamery oraz znajdziemy sobie mod na Full HD to Książę powinien odwdzięczyć się z nawiązką. Dla mnie jest to nadal jedna z najlepszych gier, w jakie w życiu grałem. A trochę tego tałatajstwa przerobiłem. Niezmiennie gra jest niesamowitym hitem i po tych kilku godzinach grania znów wciągnąłem się w ten ponury świat. Bez skrupułów, mimo wszystko, dałbym Warrior Within 10/10 nawet dzisiaj. Chyba żadna inna seria nie zasługuje bardziej na remaster/nową odsłonę, niż Prince of Persia.