Znacie te filmy z rozprawami w Ameryce? „Pierwsza poprawka”, „czternasta poprawka” – dokładnie tak było w sprawie pewnego gracza MMO.
Czy wyłączenie graczowi możliwości pisania na ogólnym czacie gry MMO zabiera mu konstytucyjne prawo do wolności słowa? Sąd w Stanach Zjednoczonych stwierdził – parafrazując – „kto ci takich głupot nagadał?”. A już nieco dokładniej:
Wniosek o uznanie niekonstytucyjności sytuacji z gry komputerowej jest nieprawdopodobny.
Sytuacja dotyczy niejakiego Amro Elansariego, który w kwietniu 2019 roku został wyciszony na kanałach gry Runescape. Zrobił więc coś, co w duchu amerykańskiej wolności wydawało się najbardziej oczywiste – pozwał twórców gry, studio Jagex. O dyskryminację i pozbawienie go wolności słowa, zagwarantowanej przez konstytucję.
Sąd federalny, zachowując zdrowy rozsądek, oddalił sprawę, uznając ją za absurdalną. To jednak było tylko płachtą na Elansariego, który postanowił iść w zaparte. Udał się więc do sądu apelacyjnego z kolejnymi poprawkami. W tym czternastą:
Żaden stan nie może wydawać ani stosować ustaw, które by ograniczały prawa i wolności obywateli Stanów Zjednoczonych.
Co miałoby oznaczać, że wyrok sądu pierwszej instancji można sobie włożyć w pupu. W ruch poszła nawet Ustawa o Prawach Obywatelskich z 1964 roku, która dotyczyła wykonywalności praw równości dla mniejszości etnicznych – głównie poprzez wyrównanie praw czarnych obywateli USA. Amro Elansari uznał bowiem, że został wyciszony przez „cokolwiek, co chroni Ustawa o Prawach Obywatelskich”. Niezależnie, czy chodzi o rasę, płeć, czy ulubioną drużynę hokeja na trawie. Twierdził, że był dyskryminowany i ch… choinka.
Sąd apelacyjny podszedł do sprawy poważnie i wydał poważny wyrok:
Wyciszenie w grze komputerowej nie narusza konstytucji
No i zonk.
źródło: PC Gamer