A przynajmniej tak można wywnioskować, czytając raport Sony. Dobre wieści dla #PCMasterRace, ale czy na pewno?
Wiele wskazuje na to, że „PlayStation Exclusive” zmieni się w ” Timed PlayStation Exclusive”. Coś było od jakiegoś czasu na rzeczy. Dotychczas Sony bardzo pilnowało swojego portfolio gier, jednak od ok. dwóch lat pojawia się sporo przeportowanych gier, reklamowanych wcześniej jako exclusive. Najpierw było ostrożne badanie rynku, „uwalniając” gry Quantic Dream (Detroit: Become Human, Beyond: Two Souls, itp.), aż znienacka wrzucono nam Horizon: Zero Dawn, który był jednym z system-sellerów PlayStation 4. I szczerze powiedziawszy – nie do końca wiem, co na ten temat myśleć.
Powyżej możecie zobaczyć fragment z przygotowanego przez Sony raportu o dalszym kierunku firmy. Widnieje w nim stwierdzenie „We will explore expanding our 1st party titles to the PC platform, in order to promote further growth in our profitability”. Oznacza to tyle, że na PC zobaczymy więcej dotychczasowych exclusive’ów. I jest mała niepewność, po co Sony w ogóle się w to bawi?
Dobrze czy niedobrze – no nie ma tak że dobrze czy niedobrze
Z jednej strony bardzo cieszy mnie, że na swoim PC, który mocą wyprzedza PS4 Pro, będę mógł zobaczyć przepiękne graficznie Detroit czy Horizon. Z drugiej jednak strony, może to oznaczać niepewność Sony w kontynuowaniu platformy PlayStation. Że bzdura i co ja tam gadam? Przypomnę tylko, że SEGA wycofała się ze swoich konsol, sprzedając ich mniej więcej tyle, co Nintendo w najgorszym okresie. Ale rozbijmy to na obecną sytuację Japońskiego giganta gier.
Nie jest tajemnicą, że producenci konsol sprzedają początkowo swoje sprzęty po kosztach. Już teraz wiadomo, że sama produkcja PlayStation 5 będzie kompletnie dla Sony nieopłacalna. A nie bierzemy pod uwagę kosztów R&D czy podtrzymania całej platformy. PlayStation to nie tylko konsole i sklep – to cała infrastruktura sieciowa, ogromna praca programistów, ciągły rozwój i łatanie platformy – za które trzeba przecież płacić. A skoro nie zarabiamy na sprzęcie – to po co on nam w ogóle? I tu wchodzi Nasz Przyjaciel Excel.
Wszystko rozbija się o opłacalność. Sony pobiera ze swojego sklepu 30% prowizji za sprzedaż gier, DLC i ogólnie wszystkiego co kupujemy na PS Store. Nie dotyczy to oczywiście gier własnych Sony (jak np. Horizon), gdzie Sony zgarnia wszystko. Pytanie – na ile wystarczy to 30% oraz abonament PS+? Jeszcze kilka-naście lat temu podtrzymanie infrastruktury PlayStation, nawet dla PS3, było nieporównywalnie tańsze niż obecnie. Sam fakt przejścia na cyfrową dystrybucję gier generuje setki milionów kosztów. Trudno w ogóle oszacować, jak wzrosną te koszta w nadchodzącej generacji PlayStation.
Więc po co?
O ile nie dziwiłoby mnie wydawanie starszych exclusive’ów na PC, to gry Quantic albo Horizon, to przecież dość świeże gry. Wiele osób może dojść do prostego wniosku – po co kupować konsolę za dodatkową kasę, skoro na PC będziemy mieć praktycznie wszystko? Z tą różnicą, że niektóre gry później? Są dwie opcje – albo Sony nie boi się, że ludzie przestaną kupować PlayStation (bo przecież gry później czy prędzej i tak trafią na PC), albo przymierza się do dość poważnej zmiany.
Niekoniecznie może być to koniec PlayStation, ale porzucenie konsol PlayStation i np. otwarcie własnej platformy sprzedażowej na PC jest już realne. Japończycy mogą mieć też w głowie jeszcze inne zmiany, które mi nie przychodzą nawet na myśl. A może Sony po prostu chce sprzedać więcej gier i nic więcej za tym się nie kryje. Wszystko jest możliwe. Dlaczego więc nie bardzo mnie to cieszy? Powód jest bardzo prosty – mniejsza konkurencja. Jest to bardzo mało prawdopodobne, ale jeżeli Sony zunifikuje się ze Steamem, to zniknie jakakolwiek alternatywa i rozwój gier może utknąć w pacie. Czas pokaże.