Kiedy Sony kończy sprzedawać i zbierać zamówienia, a zaczyna oddawać pieniądze za The Last of Us 2, to wiedz, że coś się dzieje.
Pisaliśmy niedawno o anulowaniu premiery The Last of Us Part II. Oficjalna narracja była – mniej więcej – taka: „potrzebujemy więcej czasu, bo koronawirus, praca zdalna no i szlify nam tak nie do końca jeszcze wyszły”. Naughty Dog zapewniało jednak, że gra jest „niemal ukończona”.
Już wtedy zaznaczaliśmy jednak, że coś w tej sprawie śmierdzi. Co nas zaniepokoiło? Przede wszystkim dwie informacje. Jedna o braku nowej daty premiery. Druga, o tym, że Naughty Dog i Sony nie chcą wydać gry w czasach pandemii koronawirusa. Dlaczego? Bo ludzie nie mogliby iść do sklepów po pudełka z grą i każdy musiałby ją kupić co najwyżej w cyfrze. Może was to zdziwi, ale zdaje się to być dla Sony wielkim problemem.
Wygląda jednak na to, że mieliśmy rację, węsząc większe problemy wokół gry. Dziś okazało się bowiem, że gra całkowicie zniknęła z PlayStation Store. Co więcej, Sony postanowiło rozpocząć akcję zwracania pieniędzy wszystkim, którzy już grę zamówili w przedsprzedaży. Co ciekawe, sprawa jest o tyle zabawna, że Sony oficjalnie obawia się o dostawy pudełkowej wersji, a zwraca pieniądze za edycję cyfrową.
Dodajmy teraz dwa do dwóch. Sony nie podało nowej daty premiery The Last of Us Part II + Sony zwraca pieniądze preorderowcom. Nie chcę tu oczywiście mówić, że gra została anulowana, albo będziemy na nią czekać do przyszłego roku. Być może jednak kontynuacji przygód Joela i Ellie nie zobaczymy jeszcze przez co najmniej kilka długich miesięcy. Podobna sytuacja wydarzyła się ostatnio np. z Watch Dogs Legion, które wciąż nie uzyskało nowej daty premiery. Wtedy Sony również zaczęło zwracać pieniądze.