2K pojawia się dość często na naszych łamach i nie bez powodu. Ten wydawca posiada jedne z najlepszych franczyz gamingowych a jednocześnie zachowuje się jak typowy Januszex. I w sumie nikt nie wie po co.
No bo co zmienią wymijające informacje? Wszystkie gry 2K sprzedają się świetnie i nie ma jakiejkolwiek potrzeby naginania rzeczywistości. Gracze kochają GTA, Read Dead Redemption czy chociażby tytułowe Borderlands. Każda z tych gier to sprzedażowe hity. A co robi 2K Games? Ano bawi się w „nieprecyzyjne przekazywanie informacji”. Otóż, informacja która obiegła Internet ok. tygodnia temu, mówiąca że Bordlerlands 3 sprzedał się już w 5 mln kopii jest po prostu nieprawdziwa. Media się nabrały – inwestorzy nie. Po ogłoszeniu przez 2K cyfr, coś zdecydowanie się nie zgadzało. Z podanych danych wynika, że Borderlands 3 powinien być najszybciej sprzedającą się grą tego wydawcy w dziejach. Nikt nie kwestionuje, że B3 nie będzie klapą, ale brzmiało to zbyt dobrze. Wszystko wynika ze zręcznego manipulowania językiem angielskim, gdzie słowo „sold-in” powinno zostać użyte, zamiast „sold”. Jaka jest różnica? To pierwsze to ilość kopii dostarczonych do wszystkich partnerów handlowych, to drugie to faktycznie sprzedane kopie. A praktycznie nie jest możliwe, żeby sprzedały się wszystkie kopie B3 ze sklepów.
Akcjonariusze nie nabrali się drugi raz na to samo – identyczną zagrywkę 2K wykonał podczas premiery Mafii III, gdzie ogłoszenie było identyczne (4,5 mln kopii w pierwszym tygodniu) i też miała to być najlepiej sprzedająca się gra 2K. I po zeszłotygodniowym ogłoszeniu, akcje 2K spadły o 5%. No i ja się pytam – po co tak naginać komunikaty? Inwestorzy mogą jedynie stracić zaufanie do firmy i ostatecznie kierować się jedynie suchymi wynikami firmy. Może to doprowadzić do stagnacji 2K, kiedy inwestorzy będą czekać aż pojawią się konkretne wyniki finansowe. Co zresztą widać na wykresach. I o ile Borderlands 3 na pewno sprzedaje się świetnie, to jeszcze im troszkę brakuje do 10mln kopii Borderów 2.
Źródło: TweakTown