Strzelanie do nazistów w Wolfensteine stało się problematyczne, bo są ludzie, których to oburza

Nie zdajesz sobie sprawy z tego, ilu dzbanów jest na świecie, dopóki nie odpalisz internetu. Tym razem pojawiają się obrońcy wirtualnych nazistów, do których strzelamy w serii Wolfenstein. Bethesda już raz próbowała wyjaśnić „problem”, ale wciąż są osoby, które Wolfensteina uznają za kontrowersyjnego. Litości.

Jak się okazuje Wolfenstein jest „grą kontrowersyjną”. I w zasadzie nie chodzi tu o fakt, że odsyłamy do piachu setki, jak nie tysiące żołdaków. Bo przecież robimy to w naprawdę wielu grach, a w niektórych możemy nawet strzelać do „tych dobrych”. I wiem o tym ja, wiesz Ty, ale widocznie nie każdy jest na tyle ogarnięty. Chodzi o zabijanie ze względu na poglądy. A że takie, pod którymi mógłby podpisać się Hitler… no cóż.

Już kiedyś byliśmy świadkami tłumaczeń Bethesdy z tego, że Wolfestein skupia się wokół zabijania z powodów ideologicznych, co w dzisiejszych realiach okazuje się być ogromnym problemem. Dwa lata temu firma wydała więc oficjalne oświadczenie w tym jakże durnym temacie. Brzmiało tak:

Wolfenstein jest świadomie serią antynazistowską od pierwszej odsłony, która pojawiła się ponad 20 lat temu. Nie wstydzimy się tematu naszej produkcji. Nie uważamy, by było złe mówienie, że naziści są źli oraz antyamerykańscy i nie mamy żadnych wątpliwości, że stoimy po właściwej stronie historii.

Okazuje się, że nie każdy podziela to zdanie i „problem”dalej istnieje. Wyszło to na jaw za sprawą rozmowy dla serwisu PCGamesInsider.biz. Ekipa serwisu podczas Gamescomu wzięła na spytki Andreasa Öjerforsa, który współtworzył najnowsze odsłony Wolfensteina. Powiedział on, m.in.:

Kiedy zaczęlismy prace nad Wolfenstein II: The New Colossus, zaczęliśmy otrzymywać komentarze dotyczące tematu gry – walki z nazistami. Z jakiegoś powodu ludzie uznają, że jest on problematyczny, co nas mocno rozczarowuje. Obserwujemy wzrost skrajnie prawicowego ekstremizmu w zachodnim świecie. Widać to w sieci bardzo wyraźnie. Ekstremiści w dużym stopniu wpływają na kształt debat w sieci.

Dodajmy tylko, że główny bohater serii jest Amerykaninem polskiego pochodzenia, który najpewniej ma też korzenie żydowskie. Świetna mieszanka, do której można się przyczepić na wielu płaszczyznach. Doszliśmy do momentu, że przeszkadza nam nie tylko strzelanie do bitów, ale także walka z ideami, które tym bitom przypisuje scenariusz pewnego dzieła. Brawo społeczeństwo!