The Last of Us Part II miało się początkowo ukazać w lutym ale premierę przesunięto o kilka miesięcy. Okazało się jednak, że to za mało.
Naught Dog potrzebowali „kilku miesięcy” na „doszlifowanie” The Last of Us Part II, które – przypomnijmy – miało ukazać się według pierwotnych założeń w lutym. Termin przesunięto jednak o trzy miesiące. Jak na warunki branży – kosmetyczna zmiana. Okazało się jednak, że w dobie pracy zdalnej Nuaghty Dog nie poradziło sobie z doprowadzeniem gry do ostatecznego wyglądu.
W takim tonie można bowiem odczytywać informację od samych twórców, którzy podzieli się nią na Twitterze:
A message from us about the delay of The Last of Us Part II: pic.twitter.com/aGsSRfmJ8a
— Naughty Dog (@Naughty_Dog) April 2, 2020
Naughty Dog tłumaczą oczywiście, że przeważyły tu kwestie logistyczne i obawa o to, że nie wszyscy chętni będą w stanie rozpocząć grę w jednym momencie.
Jeżeli jednak twórcy uważają, że moment, w którym gracze siedzą w domach, nie jest idealny na premierę, to nie wiem, jaki byłby lepszy? Dostawa pudełek? Może byłaby problemem w przypadku Call of Duty, czy serii FIFA. Jakkolwiek The Last of Us jest świetną grą, to wyniki jej sprzedaży mówią, że to produkcja dość… niszowa. Jak na grę, która miała remaster, wyszła na dwóch generacjach i znalazła się w PS Plus, to wynikami nie zaskakuje. Trudno więc sobie wyobrazić, by chętnych było w miesiącu premiery 10 milionów i każdy chciał kopię w pudełku.
Sony przesunęło też premierę Iron Man VR. Ale – hej – dziś na VR liczy się tylko jedna gra i jest to Half-Life Alyx.