Trailer dodatku Wojna na Pacyfiku do Battlefield V jest rewelacyjny

I tak powinna ta gra wyglądać od samego początku. Niestety, może być już zbyt późno na reanimację.

Wszyscy od samego początku powtarzali, że kierunek Battlefielda V nie wypali. Każdy (poza Dice) o tym wiedział, sprzedaż na tle konkurencji była marna i kolejne dodatki nic nie pomagały. Przez katastrofalną komunikację z graczami, studiu Dice zajęło aż 4 rozdziały domyślenie się, że pójście w kierunku kolorowych, wrzeszczących postaci ze skinami przynoszącymi na myśl dziwny mix Steampunku i fanatyków malowania twarzy, totalnie nie pasuje do Battlefielda. Od zawsze był to kontrastowy do Call of Duty tytuł, który łączył częściowo arcade’owy styl gry z tłem historycznym, lub starał się naśladować realne pole walki. Wiadomo, że nie były to nigdy symulatory żołnierzy ani tez zgodność nie była stuprocentowa, jednak Battlefieldy miały ten swój fantastyczny klimat i styl rozgrywki.

Problemy Battlefielda V zasługują na osobny, bardzo obszerny artykuł, więc tutaj ten temat zostawię (a jest o czym pisać, np. transformacja wszystkich żołnierzy podczas wsiadania do pojazdu w kobiety). Skupmy się teraz na zapowiadanym od dawna rozdziale piątym, który wreszcie doczekał się trailera. Po mocno nieudanym Chapterze 4, twórcy chyba w końcu zaczęli słuchać graczy. O czym świadczą przeprosiny obecnego szefa Dice, który zastąpił na tym miejscu Patricka Söderlunda.

Krótkie przypomnienie – poprzedni szef Dice odszedł w cieniu kompletnej porażki, masy kontrowersji i fatalnego PRu, wynikłe z kłótni z graczami i mówienia im, że są niedoedukowani oraz że jeżeli gra im się nie podoba, to niech jej nie kupują. No i nie kupili. Dobra, nie przeciągając – poniżej trailer, o którym miała być w tym newsie mowa.

 

Przyznam się bez bicia, że gdyby tak wyglądał pierwszy trailer do Battlefielda, to bym go pewnie kupił na premierę. Wszystko pasuje idealnie, nie ma żadnych przerysowanych, chaotycznych scenek jak z pamiętnego pierwszego trailera. Świetne są smaczki, jak np. T34 Calliope (Sherman z rakietami) oraz użycie miotaczy ognia w czołgach. Aż mi się przypomniał Battlefield 1942 i mapka Iwo Jima. Coś wspaniałego. Tylko pytanie, czy przeniesie pole walki na Ocean Spokojny i wprowadzenie frakcji Amerykanów i Japończyków uratuje tytuł? Nie jest to niemożliwe, ale nie wydaje mi się by się to powiodło. Dice i EA mają doświadczenie w naprawianiu BFów. Uchodzący za najlepszego Battlefield 4 też miał masę problemów na starcie i dopiero po jakimś roku został poprawnie połatany. Ale z Battlefieldem V raczej się to nie uda. Głównie z dwóch przyczyn. Po pierwsze – jest stanowczo zbyt wiele do poprawy. Wszystko co było do tej pory musiałoby być wyczyszczone i zrobione na nowo, żeby gra utrzymywała spójny klimat. Po drugie – Call of Duty obecnie zbiera żniwa ze swoim Modern Warfare i ciężko się będzie wybić w grze, która już w sumie #nikogo. Niemniej – trailer sztos a Dice ma nauczkę na przyszłość.