Trailer serialu Mythic Quest to nieśmieszna propaganda

Zapowiedź ekskluzywnego serialu na Apple TV+ nie poszła do końca po myśli producentom

Tematyka filmów o grach jest ostatnio dziwnie modna. Ktoś stwierdził, że to spoko materiał na mały lub duży ekran, pomimo kilku średnio i słabo udanych filmów. Kwestią czasu było, aż któraś platforma streamingowa spróbuje podjąć ten, jakże delikatny i drażliwy temat wśród graczy. No cóż, od ostatniego paszkwila Uwe Bolla minęło już prawie 9 lat (ekranizacja BloodRayne), więc już coraz mniej ludzi pamięta jak się kończą takie próby. Na pierwszy ogień wyszło Apple TV ze swoim originalem – Mythic Quest. I o matko, jak to źle wygląda. Zresztą, sami zobaczcie:

Jak widać, jest to historyjka opowiadająca o powstawianiu gry RPG i o białym mężczyźnie, manipulatywnym wizjonerze, który został dyrektorem wykonawczym tytułowej gry. Do tego jest głupkowaty, wali niezręcznymi żartami na lewo i prawo oraz manipuluje zespołem dla swojej korzyści. Jest zadufany w sobie i kompletnie nie da się go lubić. Prawdziwym mózgiem ma być młoda dziewczyna, reprezentująca mniejszość etniczną. Jest to typowa propaganda, wpisująca się idealnie w agendę skrajnej lewicy w USA. Chyba miała to być komedia, ale wygląda to bardziej na serię przyklasków w stronę aktywistów z Twittera oraz na potwierdzanie panujących w tym gronie stereotypach. Nieważne jak by nie były bzdurne. Gdyby był to po prostu słaby serial, to dałoby się to jeszcze przeżyć.
I chyba wiele osób zgadza się ze mną, co widać po like/dislike ratio na YouTubie. Nie chcę się zbytnio rozpisywać na temat samego serialu, bo liczę że każdy ma własny rozum. Za to postaram się zwięźle ubrać, co jest na serio z tym nie tak.

MQ likedislike

Spory szkodnik na horyzoncie

Przeczytałem kilka książek i obejrzałem parę dokumentów o powstawaniu gier, m.in. „Grając o Honor”. Da się z nich łatwo wywnioskować, jak wrażliwy jest to biznes i jak łatwo jest coś zepsuć. W całym łańcuchu zarządzania i tworzenia gier – szczególnie nowych IP i ryzykownych przedsięwzięć, jedna mała decyzja może pogrzebać cały projekt. Nie bez powodu przytoczyłem ten dokument, bo zignorowanie kodu sieciowego przez Ubisoft w zasadzie pogrzebało całą markę For Honor i zabiło cały jej potencjał. Jedna decyzja. W kierownictwie gier muszą pracować przede wszystkim kompetentni ludzie. Wiadomo – zdarza się różnie (ekhm… Gearbox), ale ogólnie decydują przede wszystkim kompetencje.

W Mythic Quest twórcy próbują pokazać nam, że ludzie zarządzający firmami tworzącymi gry to typowi boomersi, którzy dorobili się na pracy innych. Do tego zatrudniają innych boomersów, którzy jedyne co robią, to przypisują sobie wszystkie zasługi całego zespołu. Jest to bardzo szkodliwe, szczególnie w obliczu problemów jakie obecnie toczą branżę. Wszyscy ludzie tworzący gry oraz same firmy próbują znaleźć jakieś rozwiązanie na ciągłe crunche i nadmierne eksploatowanie pracowników i jednocześnie żeby biznes nadal przetrwał i był opłacalny. Droga do porozumienia jest jeszcze długa, a ten film na pewno w tym nie pomoże. Ostatnia rzecz, jakiej teraz potrzebują firmy gamingowe to parytety, albo zatrudnianie ludzi pod kolor odpowiedniej dla aktywistów polityki. Ehh, strasznie ciężko się o tym pisze, dlatego dam sobie już spokój.

Czy sytuacje z serialu mogły się zdarzyć? Najpewniej tak, tylko wtedy taka sprawa szybko by wypłynęła a i sama gra by pewnie nie była najlepsza. Ale pchanie nieśmiesznych, feministycznych żartów na siłę to nie jest przepis na sukces. A na pewno nie jest rozwiązaniem problemów w branży twórców gier. Chyba zacznę tęsknić za gniotami Uwe Bolla tak słabymi, że aż śmiesznymi…

Źródło: OneAngryGamer