Nie tylko Remedy, ale też studia Playdead oraz GenDesign skusiły się na ofertę Epic Games. Co ciekawe, Epic znacznie zmienia podejście, które wydaje się być teraz znacznie bardziej uczciwe
Historii z Epic Games Store było co nie miara u nas. Nie ma się temu co dziwić – model działania Epic był chyba najgorszym, jaki można było sobie wyobrazić. Od końcówki zeszłego roku, zauważyliśmy jednak dość spory spadek zainteresowania ofertami Epica wśród twórców. Na próżno było szukać nośnych tytułów AAA pokroju Metro: Exodus, albo jakichś mocno wyczekiwanych gier. Na partnerstwo decydowały się mniejsze studia, które upatrywały sowitych zysków od Epic, nie bacząc na potencjalne straty. A zdarzały się nawet przypadki, że esclusive’y po prostu znikały, razem z całym studiem. Mniejsi twórcy też się zorientowali, że platforma sprzedażowa Epic służyła najbardziej największym (np. Ubisoft), którym Epic pomógł skierować kupujących do ich sklepów własnych. Tym razem, wygląda to jednak inaczej.
Epic oraz studia Remedy (Control), Playdead (Limbo, Inside) oraz GenDesign (Shadow of the Collossus, The Last Guardian) wspólnie ogłosili partnerstwo i przy okazji nowe zasady współpracy. Nie całkowite połączenie, tylko na kilka przyszłych gier, co też pokazuje zachowawczość włodarzy studiów (i bardzo rozsądnie). Nowe warunki polegają na tym, że Epic pokrywa praktycznie całość kosztów produkcji gier (włącznie z pensjami dla pracowników) a potem dzieli się zyskami 50/50 z twórcami (po tym, jak już zyski pokryją koszt produkcji). Ważne jest przy tym, że twórcy zachowują w 100% niezależność własnościową, twórczą oraz prawa do gier – niestety nie wiemy, czy wiąże się to również z możliwością sprzedaży poza Epic Games Store. Ale nawet jeśli tak, to jest to sytuacja win-win.
Nie można było tak od razu?
Nowe partnerstwo jest zdecydowanie lepsze od agresywnego podkupywania obiecujących gier. I nawet nie ma co narzekać, gdyby Epic wydawał gry jako czasowe exclusive’y na swoim sklepie. Dlaczego? Inaczej wygląda sytuacja, gdy wydawca współfinansuje projekt i bierze na siebie sporą część ryzyka, a inaczej gdy studia finansowały gry np. na Kickstarterze od graczy. Gra zaczynała powstawać, widać już było jej ogólny kształt i wtedy wchodził sobie taki Epic, patrzył na to, co już dokonano i mówił czy chce – dosłownie – kupić sobie tą grę i prawa do jej wydawania, czy nie. A bywały gorsze sytuacje, jak np. ze wspomnianym Metro: Exodus, gdzie na kilka dni przed premierą, zdecydowano się na partnerstwo z Epic. Epic nie brał tym samym praktycznie żadnego ryzyka na siebie. Teraz, o ile te zasady będą szerzej stosowane, nie można dać takich zarzutów.
Gdyby Epic startował z takim podejściem, ich sklep znajdowałby się teraz w zupełnie innym miejscu. Kto wie, może przyjdzie czas, że wydam pieniądze na Epic Games Store. Zobaczymy w przyszłości.
Źródło: gamesindustry.biz