Valorant błaga o raportowanie toksycznych graczy

Czyli jak w rzeczywistości wygląda walka z wiatrakami w grach komputerowych…

Valorant zaliczył rewelacyjną betę, średni start i powoli zaczyna stygnąć. Cały czas balansuje gdzieś w granicach top 10 oglądanych gier na Twitch (którym musimy się kierować, gdyż nie możemy podejrzeć, ile osób faktycznie w Valoranta gra), wielu streamerów już dawno wróciło do swoich ulubionych gier. Niedawno Valorant uruchomił tryb rankingowy, dziś szefowa odpowiedzialna w Riot za Valoranta (Anna Donlon) podzieliła się kilkoma ogłoszeniami (epizody, zmiany, nowe tryby itp.). Poniżej link do filmiku na Twitterze, jednak jedna część wyjątkowo zwraca na siebie uwagę

Po przejściu przez marketingową papkę, że grę tworzy się cały czas (no chyba że to Overwatch i robimy dwójkę, zamiast naprawić jedynkę) oraz że team jest podekscytowany, od 4:00 minuty ton zmienia się kompletnie. Pani Donlon zaczyna mówić o społeczności gry, o tym że radzą sobie z cheaterami całkiem dobrze, ale ze społecznością już nie. I kilkukrotnie prosi, aby raportować złe zachowania graczy, bo potrzebują danych. Danych do czego? Jest jakieś uczenie maszynowe (AI), które analizuje dyskusje w grze? Trochę to konsternujące, ale skończmy gdybanie i pozwólcie że zapytam:

Riot, co wy macie we łbach???

Przecież Valorant to chiński reskin CS’a nastawiony na młodszych graczy (grałem, więc mogę się tak wypowiedzieć). Cała mechanika i ogólnie wszystko w Valorancie sprzyja wkurzaniu się i wyzywaniu innych. Jak można zrobić klona gry z jedną z bardziej nienawistnych społeczności i oczekiwać, że u nich wszystko będzie cacy? I pochodzi to od Riot – którego toksyczna społeczność League of Legends to już istna legenda i materiał na tony memów. Riot – skończcie chrzanić głupoty. Wiecie co stworzyliście i wiedzieliście, że tak będzie.

valorant launch graphic

Tylko może zdradzę Wam mały sekret – graczom to nie przeszkadza. Wiedzą, do jakiej gry idą i wiedzą czego się tam spodziewać i zawsze istnieje magiczny przycisk „mute”. Wyniosłe hasła o naprawianiu społeczności graczy to tylko puste frazesy. Nie potrzebujemy, aby producenci gier byli naszymi rodzicami. Amen.

Źródło: PCGamesN