Przyznam szczerze, że jest to dość chamskie zagranie, jednak jednocześnie całkiem sprytne.
Elite: Dangerous to jeden z 3 wielkich kosmicznych symulatorów online. Kolejnymi są Eve Online oraz Star Citizen (jakby na SC nie patrzeć, to gra w to sporo osób). Elite ma na karku już 7 lat, jednak nadal jest rozwijana i otrzymuje dodatki. Niedawno była nawet za darmo w Epic Games Store i przybyło w niej sporo nowych graczy. I znaleźli się tacy, co postanowili to wykorzystać.

Zanim przejdziemy dalej, muszę wyjaśnić jak działa podróżowanie w Elite Dangerous. Otóż, mniejsze statki są w stanie skakać między sąsiadującymi systemami gwiezdnymi i mają dość ograniczony zasięg (największe statki do 100 lat świetlnych). Aby skakać dalej, należy skorzystać ze statku klasy Fleet Carrier, który może skakać aż na 500 lat świetlnych. Służy on też za bazę, hangar, statek handlowy oraz ma wiele innych funkcji, będąc praktycznie mobilnym miastem-fortecą. Ok, to przejdźmy do sedna.
Jak się okazuje – jest w ED grupa oszustów, która wyszukuje i rekrutuje świeżych graczy, oferując im pomoc w zdobyciu lepszego statku i nauki w farmieniu Void Opals. Zapraszają potem taki narybek na prywatną instancję, wsadzają na Fleet Carriera, aby zawieźć ich na „dobrą miejscówkę” farmić Void Opale. Załadowany Fleet Carrier wywozi taką zgraję daleko poza zasięg mniejszych pojazdów. Na miejscu okazuje się, że jest to istny obóz koncentracyjny i żadnej nauki zbiórki nie ma. Znaczy jest, ale potem gracze zmuszeni są do wydobywania surowców i sprzedawania ich za grosze do Fleet Carriera, gdyż sami nie są w stanie wrócić do galaktyki.
Taki gracz ma 3 wyjścia – wydobywać zasoby i liczyć, że kiedyś oprawcy się zlitują. Drugą opcją jest samobójstwo, co wiąże się ze stratą wszystkiego i zaczynanie od nowa. Trzecią jest ucieczka. Niestety, jako że najbliższy system jest daleko poza zasięgiem statków graczy, to te kończą zawieszone w przestrzeni bez paliwa (tak, każdy w tej grze może tak skończyć, nawet w standardowej miejscówce). Na szczęście w grze jest grupa „Fuel Rats” ratująca pechowców, którym skończyło się paliwo. Jeden z dziennikarzy Polygonu wziął udział w takiej akcji ratunkowej (film powyżej). Fuel Rats ostatnio pomagają też uciec nieszczęśnikom z kosmicznych gułagów.
Trzeba przyznać, że to pokazuje geniusz tej gry. W takim sandboxie gracze sami kształtują świat i sami mogą utworzyć podział na dobrych i złych. Klasyczny scenariusz, dosłownie wyjęty z filmów.
Źródło: Polygon