Temat nierównego traktowania kanałów na YouTube, to temat rzeka. Skupiamy się tu częściej na Twitchu, jednak warto też skupić się na problemach YouTuba, których nie brakuje.
YouTube ma swoje pod paznokciami i to niemało. Fakt – bardzo daleko temu portalowi do poziomu obłudy, jaki reprezentuje Twitch, ale nie znaczy to, że jest tam różowo. Stronnicze traktowanie kanałów, wyłączanie monetyzacji, bo coś się portalowi nie spodobało (często nie wiadomo co), sprzyjanie nadużyciom systemu raportowania i dosłownie wysysania pieniędzy z kont użytkowników przez fałszywe „copyright strike”. System ten jest tak wadliwy, że do tej pory całe grono YouTuberów próbuje wywrzeć na prezes YouTuba Suzan Wójcickiej zmiany. Niestety, ale prezes do tej pory przyczyniła się do zmian jedynie na gorsze. Pod jej egidą od 2014 roku, widzimy ciągłe kłanianie się w stronę reklamodawców, uleganie wściekliźnie z Twittera i niesprzyjanie twórcom. Za to promuje się tzw. mainstream media, które z YouTubem nic wspólnego nie mają, np. Late Night Shows czy YouTubowe kanały klasycznych telewizji informacyjnych (CNN, itp.). Do tego YouTube wydaje się grać dokładnie pod dyktando wielkich wydawców muzycznych, jak UMG.
YouTube potworzył też masę mniej lub bardziej bzdurnych zasad społeczności. Zaskutkowały one wieloma kontrowersyjnymi rzeczami, jak np. demonetyzacja czy banowanie kanałów hobbystycznych czy historycznych, które mówiły o broni, również zabytkowej. Prowadzisz kanał historyczny i opowiadasz o wojnach/konfliktach? Zapomnij o zarabianiu. Nieważne, że niektórym reklamodawcom nie przeszkadzało to, że ich bannery pojawiają się na filmikach z kontrowersyjnym humorem. Miało być tak, jak chce wielki brat.
Wojna z kolosem
Część YouTuberów ma takiego stanu rzeczy serdecznie dość i utworzyli unię YouTuberów. Prowadzą oni kampanię o nazwie „FairTube Campaign”, która ma na celu zapewnienie wszystkim YouTuberom równe traktowanie i transparentność. O celach kampanii poczytać można na jej stronie, natomiast warto dodać, że do YouTubers Union dołącza największy związek zawodowy na świecie – IG Metall. Jest to niemiecka organizacja, zrzeszająca aż 2,2mln członków na świecie. Unia dostała zatem naprawdę konkretnego kopa, którego amerykański hegemon zignorować nie może. I wiele osób może powiedzieć „yyy przecie Jutube to prywatna firma, mogom robić co chcom” – otóż nie do końca.
W 2018 roku, YouTube zmienił swoją praktykowaną od wielu lat zasadę „Don’t be evil”, gdzie było wyraźnie zaznaczane, że jest on jedynie agregatem i nie ingeruje w treści zamieszczane w serwisie, tak długo jak nie łamią prawa i o tym, że ma zapewniać bezstronny dostęp do informacji. Innymi słowy – był firmą technologiczną. W 2018 roku zmieniono te zapisy i obecnie nie ma w nich zapisków o stronniczości oraz słynnej frazy „Don’t be evil”. Wbrew pozorom – ważniejszy jest brak frazy „bezstronny dostęp do informacji”. Zmienia to bardzo wiele, gdyż powoduje to zmianę YouTuba z serwisu technologicznego, na aktywnie ingerujący w treści, czyli portal medialny. A portale medialne nie mogą sobie od tak działać (no chyba że w Polsce…) – podlegają one szeregom regulacji, praw własnościowych konieczności akcjonariatu krajowego, jak i zasadom publikowania i moderacji treści w wielu różnych krajach.
Niestety, Google mocno utrudnia mi znalezienie źródeł, ale w USA obecnie toczy się postępowanie w kongresie odnośnie Alphabet (wcześniej Google) na wielu płaszczyznach – w tym formie YouTuba. Jeżeli podjęta zostanie decyzja, że YouTube jest „media outletem”, to są dwie opcje – albo YouTube wróci do swojej starej formy, albo będzie musiał się zmienić. Mocno zmienić. Czy FairTube Campaign wraz z IG Metall przyczynią się do szybszej zmiany na YouTubie? Nie wiadomo. Wiadomo jednak, że nie ignoruje się tak potężnej organizacji. Zobaczymy, jaka będzie reakcja Alphabetu.
Tymczasem zapraszamy na nasz kanał YouTube